Choć tę blogonotę autor, Krzysztof Nawratek [dalej: KN], umieścił w kategorii „moje awantury”, szybko stała się przedmiotem awantury (no, awanturki) publicznej, lokalnie (dyskusja w komentarzach) i szerzej (różne blogo‐blipowe echa).
Notka ma charakter mglisto‐insynuacyjno‐uogólniający, do dwóch ostatnich członów zgłoszono pretensje, do pierwszego – jakby mniej. A przecież kategoria „nowy racjonalizm”, której egzemplifikacją ma być ostrzeliwany przez KN ttdkn, nie została jakkolwiek scharakteryzowana konstruktywnie, inaczej niż przez mgliste aluzje. Jeden Fronesis zdaje się rozpoznawać zakres pojęciowy „nowego racjonalizmu”, ale też tylko przez przeciwstawienie mu:
„starego racjonalizmu” w stylu racjonalista.pl czy wczesnego „Bez Dogmatu”
co sugerowałoby, że „nowy” nie ogranicza się do klasycznego „humanistyczno‐świeckiego ateizmu/antyklerykalizmu”, że ma inny zakres (lub wręcz inne „tezy założycielskie”), które Fronesis w linkowanej wyżej notce nawet próbuje rekonstruować (póki nie ugrzęźnie w zmontowanej przez KN pułapce „mglisto o rewolucji”), co jednak prowokuje KN do riposty:
mieszasz naukę i politykę [...] ale ja stawiam pytanie o konsekwencje nowego racjonalizmu na wybory polityczne – i jak na razie nic nie przeczy mojej tezie, że nowy racjonalizm to polityczne liberalne (socjaldemokratyczno‐konserwatywne) centrum
See? KN nie miesza, pytając o konsekwencje „nowego racjonalizmu” dla postaw politycznych jego (postulowanych) animatorów.
Żeby jednak nie zostać z pustymi rękami po tej blogo‐wycieczce, proponuję upomnienie się o szerszy kontekst.
Moja intuicja jest taka, że kategoria „nowy racjonalizm” została zassana z sufitu. Jest natomiast sens mówić o kategorii bardziej pierwotnej i – według niektórych przynajmniej – posiadającej nieprzeoczalny, tłusty i głośny desygnat, mianowicie:
nowy irracjonalizm
„Stary” irracjonalizm (mówię skrótami) ma charakter tradycjonalistyczny: religie, myślenie magiczne, „gusła i zabombony”, medycyna ludowa, horoskopy, stereotypy, ksenofobie, mitologie – cały ten kulturowo dziedziczony bagaż. „Stary” również w sensie do niedawna praktykowanej kohabitacji (cesarskie sobie, boskie sobie; wiara sobie, rozum sobie; wizyta u pediatry sobie, syrop z cebuli sobie).
Jednak każdy, kto zetknął się z naszą (na przykład) polską Otchłanią – od antyszczepionkowców po „teorie smoleńskie” – czuje, że o jakiejkolwiek kohabitacji nie ma już mowy.
Jakie czynniki wyznaczają jakościowo nowy charakter „nowego irracjonalizmu”? Zaryzykujmy hipotezę, że dwa (a właściwie dwa w jednym). Po pierwsze
„zemsta boga”
czyli
znaczące zmiany w strukturze, doktrynalnej orientacji i procesach konsolidacji ruchów religijnych owocujące daleko posuniętą radykalizacją ich działań; w efekcie prowadzącą do swoistego renesansu zaprzeszłych idei i praktyk
Ta diagnoza Kepela z książki o tymże tytule odnosi się, między innymi, do:
nawrócenia „świadomości peryferyjnej” stłamszonej wymogami podlegania władzy świeckiej nowoczesności (bądź to importowanej z centrów Zachodu, na odległe peryferia innych kręgów kulturowych, bądź też z metropolii na prowincję, w obrębie tej samej kultury), jest odrzucenie i krytyka świeckiego ładu społeczno‐politycznego.
[ten i poprzedni cytat stąd]
Także i w Polsce, mimo że możliwość jasnego wyodrębnienia „władzy świeckiej nowoczesności” jest mocno dyskusyjna (z oczywistych powodów), nietrudno znaleźć przykłady potwierdzające powyższą diagnozę. Najbardziej, zdawałoby się, cywilizowany z nich, tj. „republika proboszczów” lansowana przez środowiska „Teologii Politycznej”, budzi dreszcz zgrozy. A stałą obecność w dyskursie publicznym fundamentalistycznych terlikoidów można już (niestety) traktować jako normę.
Drugi wymiar „nowej irracjonalności” (który wszakże – już to sygnalizowałem, pisząc „dwa w jednym” – nie jest niezależny od pierwszego) to skutki
ponowczesnej globalizacji
owocującej m.in. oderwaniem perspektyw życiowych milionów ludzi od osadzenia w (tradycjonalnym, tradycyjnym) społeczeństwie „zorientowanym terytorialnie”. Procesy uruchomione przez globalny (i globalizujący) kapitalizm spowodowały – czy to paradoks? – radykalny przyrost peryferiów także wewnątrz [dotychczasowych] centrów. Tu wyraz „irracjonalizm” nabiera nieco innego znaczenia: na przykład wykluczeni z beneficjów balcerowiczowskiej transformacji, ich pretensje i resentyment, mogą wpaść w szufladę „irracjonalizm” o tyle, o ile sama transformacja jest przedstawiana jako – właśnie – proces racjonalny (w swej konieczności lub odwrotnie).
polska Otchłań
jest heterogeniczną magmą – wypadkową obu (w jednym) wymiarów „nowego irracjonalizmu”. Jeśli podchodzi się do niej bez żadnych narzędzi obserwacji i opisu, zostaje się z mgłą w rękach i nieporozumieniami stukającymi do drzwi.
Na zakończenie tych dygresji chciałbym się odnieść do dyskutowanej ostatnio – również w związku z omawianym blogonotami – kwestii, czym jest TTDKN i czym się zajmuje. Moja wersja odpowiedzi brzmi tak: TTDKN nie istnieje, albo też istnieje o tyle, o ile zajmuje się
memetyczną kontrofensywą
Nie będę tego rozwijać, bo mi notka zesłoniowacieje bez reszty, podam tylko przykład „memetycznej ofensywy”: oto antyszczepionkiści rozpowszechniają „Russellowski mem o odszczepionkowej lobotomii”. A TTDKN reaguje.
To jedyny (wg mnie) wspólny mianownik: reagowanie.
-
Žijeme ovšem i v první ateistické civilizaci. Tedy v civilizaci, která ztratila vztah k nekonečnu a věčnosti. Proto má u ní vždy převahu zisk krátkodobý nad ziskem dlouhodobým. Důležité je, zda se nějaká investice vrátí do deseti či patnácti let, méně důležité je, jak poznamená život našich potomků za sto let.
Nejnebezpečnějším rysem této globální ateistické civilizace je ovšem její pýcha. Pýcha kohosi, kdo je samotnou logikou svého bohatství veden k tomu, aby přestal ctít dílo přírody i našich předků, aby je přestal ctít z principu a ctil je nanejvýš jako další možný zdroj zisku.Jan Paweł II mówił wieloma językami, ale to nie on, to Havel. Skomplementowany w Guardianie: Havel denounces ‘atheist civilisation’. Takie brednie są o wiele gorsze niż cała mroczna Otchłań, bo ta jest samozapadającą się ruiną i tylko folklorem, a hawelkowanie/michnikowanie albo przesiąka do mejnstrimu albo go wręcz stanowi. Tak więc wyzwanie jest dużo większe. I podobnie, najbardziej martwi mnie ciemnota tych, którzy na transformacji skorzystali, bo ta ciemnota jest najbardziej zaraźliwa.
-
czescjacek :
Zdaje się, że to częsty błąd w myśleniu o Otchłani.
O dokładnie to, myślę, że problem dyskusji u KN i jego notki, polega na złym ustawieniu sobie czym jest otchłań. Ja na niedawno założonym blogu znaczniej częściej czepiam się „Wyborczej” albo portalu gazeta.pl, niż prosto rozumianej Otchłani. Ale przecież robię to w imię puenty nameste: ttdkn reaguje.
Liberalny mejnstrim też jest otchłaniowy.
@nameste
Twoje uwagi o „nowym i starym racjonalizmie” i odpowiadającym im „starym” i „nowym” irracjonalizmie to dobre otworzenie dyskusji na nowo.Na marginesie: gdy przeglądałem Kepela, jego wypowiedzi o islamie był żałośnie słabe.
-
@nameste
masz rację, że #blizabijablogi, wpisałem komentarz wyżej z taką interpunkcją jak z salonu24, pisałem równocześnie blipując, sypię popiół na głowę. -
@ nameste:
Dzięki, notkę – komentarz postaram się napisać jak się wyrobię z robotą -
TTDKN jest działaniem, nie obiektem, hmm bardzo anarchistyczne. W dodatku jest działaniem reagujacym na coś. Tak, rzeczywiście, przecież zwykle zaczyna się od WTF.
-
@ czescjacek:
Tak, odwieczny, ale wyłącznie pasożytniczy. Zbudować się na nim niczego nie da, więc od początku ludzkości zanika, choć niezmiernie powoli. Kiedyś składanie ofiar z własnego potomstwa było uznanym sposobem wpływania na przyszłość, dziś już raczej szokuje. Patrz też: http://xkcd.com/808
-
Gammon No.82 :
TTDKN jest działaniem, nie obiektem, hmm bardzo anarchistyczne. W dodatku jest działaniem reagujacym na coś. Tak, rzeczywiście, przecież zwykle zaczyna się od WTF.
Dyskusja pod notką KN ujawnia zagrożenia, jakie pojawiają się generalnie w „ruchu społecznym”. Także w anarchicznym.
Kiedy od reakcji i WTF przechodzimy do wewnętrznych rytuałów, doszlifowywania socjolektu. Nameste tu:
A TTDKN reaguje.
To jedyny (wg mnie) wspólny mianownik: reagowanie.
opisał modelową wersję #ttdkn. Pytanie na ile zagrożeniem dla tej, sympatycznej mi przyznaję, formy autoidentyfikacji, są procesy (wytwarzane przez)/(zamieniające w) „stado szympansów” wzmiankowane w dyskusji pod notką KN.
-
@ nameste – politycznie Polska jest niestety szczególnym i wyjątkowo beznadziejnym przypadkiem, w większości krajów do których chcielibyśmy się zaliczać chyba są sensowne lewice. Odnoszę wrażenie, że butthurtem przenosimy nasze przykre doznania na całą resztę.
Siedząc (zbyt) dużo w internetach mocno przeceniamy siłę różnych zjawisk. Np. polscy antyszczepionkowcy są jednak słabi, szczepienia przeciw odrze w Polsce są ciągle na dobrym poziomie (niedawno sprawdzałem)
Optymistycznie sądzę też, że nowy irracjonalizm jest tylko starym dobrym irracjonalizmem, który dopiero teraz pokazał się wyraźnie, dotychczas jego liczni użytkownicy siedzieli cicho i nie mieli wartości rynkowej. Wbrew pozorom głupich nie przybyło, zaczęli tylko odgrywać większą rolę społeczną. Tak, to jest ciekawy problem.
-
@fronesis
„stado szympansów”Anarchiczny zbiór szympansów (czy jaszczur może być szympansem?), niebędący stadem w normalnym, przyrodniczym rozumieniu, zbiegający się chwilowo pod wirtualny sztandar TTDKN (na realny sztandar niezwłocznie zrobiliby kupę), w rzeczywistości złożony z ludzi o nieprawdopodobnie zróżnicowanych poglądach na cokolwiek – przecież to jest Piękne, Słuszne, Sprawiedliwe, Dobre i Czyste, a w każdym razie lepsze od zwartych, doktrynerskich szeregów.
-
kwik :
Wbrew pozorom głupich nie przybyło, zaczęli tylko odgrywać większą rolę społeczną. Tak, to jest ciekawy problem.
Ja bym sprawę postawił tak: idiotów zawsze był legion – tylko nie miał on technicznych możliwości łatwego i taniego propagowania swych idiotyzmów. Wtem: Internetsy. Na to nakłada się szeroko rozumiany bolandyzm czyli butthurt głupków wierzących we własną mitologię.
-
kwik :
[czescjacek :] http://www.politicalcompass.org/euchart
Fajne, sam zrobiłeś?Twoja stara zrobiła.
-
fronesis :
są procesy (wytwarzane przez)/(zamieniające w) „stado szympansów” wzmiankowane w dyskusji pod notką KN.
No ale jakie to są procesy? Co wskazuje na stadność? W’ogle nie wiem na czym tu stadność ma polegać: przecież pod tę notkę przylazłem sobie sam, leżała odłogiem, nieskomciowana i nikt jej nie chciał tknąć. A przecież bzdury były tam oczywiste. Więc?
-
czescjacek :
a wszyscy się nie zgadzali z noteczką (chuj, że między sobą często też nie).
Albo nawet nie zgadzali się z notką w różnym stopniu. Ale mają wyrobione metody dyskutowania w necie, techniki analogiczne do tych ze sztuk walki, pewną wiedzę praktyczną na temat flejmowania, trollowania etc. Nawet jeśli eli.wurman przyszedł sam i pierwszy to potem się rozkręciło. Dla mnie to w sumie nic złego, to całkiem fajnie mieć 100 komentarzy, ale to nie znaczy, że możemy abstrahować od mechanizmów tworzenia tożsamości grupowych.
-
czescjacek :
No ja akurat wiem:
Ale co jest w tym stadnego? Co nas tam popchało? Instynkt, który kazał nam się bronić, czy pierwotna niezgoda na to, co w noci? Bo jeśli pierwotna niezgoda to jednak NASZA STARA a nie stado.
fronesis :
Nawet jeśli eli.wurman przyszedł sam i pierwszy to potem się rozkręciło.
A to tak nie jest, like, ze wszystkim, co się rozkręca. Czy przytargał mnie tu, do Nameste, instynkt stadny? To on każe pisać mi te komcie? Czy może akurat w trakcie robienia omletów sprawdzałem RSS‑y i zobaczyłem coś (nawet nie samą notkę, a tylko komcia), którego uznałem za stosowne skomciać? Ja tu po prostu nie widzę stadności. Widzę, że kręcimy się po tym samym parku i czasem siadamy sobie na ławce z napisem TTDKN.
-
eli.wurman :
Ale co jest w tym stadnego? Co nas tam popchało?
Patrzysz z wewnątrz, to i dostrzegasz różnice. Dla zewnętrznego obserwatora (który przecież nawet nicków nie rozróżnia) to wyglądało, że przylecieli jacyś ludzie i nazostawiali komciów, w których wyrazili niezgodę. Rozróżnienie poszczególnych komcionautów to kolejny poziom, a rozróżnienie, kto co uważa, to jeszcze kolejny.
-
eli.wurman :
Ja tu po prostu nie widzę stadności
Chyba zbyt restrykcyjnie i trochę strawmanowo definiujesz stadność. Może ja mam z kolei zbyt liberalne jej ujęcie. Przecież nie pisałem esencjalistycznie o „stadzie” ale raczej o procesach wytwarzania. Pisząc komentarz, na który Ci odpowiadam, w sumie pokazujesz jasno, że nie ma stada w mocnym sensie. Ale wydaje mi się, że nie zawsze jest to widoczne. Pod ostatnim wpisem czescjacka o religii mamy ładną paletę stanowisk, od umiarkowanego WO i ladygagy po radykalniejsze skrzydło: mrw, sam czescjacek i gospodarz tego bloga. Jest tam jeszcze trochę głosów z boku odrobinę jak janekr. Ale już w polemikach z KN tego nie widać i w bliposferze wszystko się bardziej przesunęło w spór „religijny” KN i reszta. O takie mechanizmy, banalne przecież, mi chodzi.
p.s. naklejkę tych chłopaków znalazłem dziś na słupie (w centrum Poznania) wracając z basenu, http://stopnwopoznan.prv.pl/
-
nameste :
Ciekawe też byłoby rozważenie, czy i jaki związek mają powyższe z postępującym wypisywaniem się państwa z projektów o charakterze cywilizacyjnym: edukacyjnego, zdrowio‐ochronnego, kulturalnego czy naukowego (w sensie wsparcia rodzimej nauki), i bezresztowym oddaniem „sfery wartości” w dzierżawę kościołowi.
czy? no wiesz!
-
Na pierwszy rzut oka (faktycznie) włos się jeży bo związek wydaje się być oczywisty. Na drugi rzut raczej też. Schody zaczynają się wówczas, gdy próbujesz/my tę (jawiącą się jako wysoce prawdopodobną) tezę udowodnić. Można najwyżej skonstatować korelację, z udowodnieniem związku przyczynowo‐skutkowego będzie już (istotnie) o wiele trudniej. Bo i jak? Metodologicznie prawdopodobnie Waterloo, a i poza tym dziękuję.
Pułapki zastawiasz. Dobrze.
-
Ja tylko chciałbym nieśmiało nadmienić, że TTDKN (czymkolwiek by nie był) byłby bardzo wdzięcznym tematem dla językoznawców, wartym co najmniej pracy magisterskiej. U większości blogo‐ i komcionautów kojarzonych z TTDKNem stwierdzić można wiele charakterystycznych cech języka, jakim posługują się na blosferowym poletku – między innymi charakterystyczne figury retoryczne, dosłowne tłumaczenia obcojęzycznych idiomów, szpikowanie wypowiedzi wymyślnymi metaforami, neologizmami... Fajna sprawa generalnie.
31 comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2011/05/potrzeba-kontekstu/trackback/