didaskalia

Dialogi w prozie to temat rzeka. Ale dziś odwiedzam go tylko po to, żeby trochę pohejterzyć ponienawidzieć‐bezinteresownie‐w‐ramach‐jednego‐z‐ulubionych‐hobbies (i trochę, jednak, podeserzyć). Najpierw

intro

Pisarze wstawiają do didaskaliów rzeczy z bardzo różnych poziomów. Poczynając od massa tabulettae:

– Tak myślałem – powiedział.

– Dziwny? W jakim sensie? – zapytał.

– Nie! – zaprzeczył.

Dorzuca się intonację i inne informacje dotyczące ekspresji (wycharczała, zasyczał, szepnęła, wyświszczał z trudem), wykłada się wprost sens wypowiedzi (zasugerował, dorzucił, odparła, uzupełnił, wspomógł pamięć... opisując..., nie posiadał się z oburzenia, pochwalił), dorzuca gestykulację i inne zajęcia ciała mówiącego oraz innych osób.

Jestem uważnym czytelnikiem tych didaskaliów, bo wiele one mówią o warsztacie pisarza. Łatwo się obsunąć w tabulettyzm, monotonia paru na krzyż określeń rzadko dowodzi wysmakowanego minimalizmu, częściej – ubóstwa wyobraźni i języka, ogólnie mówiąc – to szczególnie trudny fragment warsztatu. Jeśli widzisz, czytelniku, że język didaskaliów nie odstaje w celności, świeżości i bogactwie od narracji poza dialogami, to masz do czynienia albo z typową „prozą użytkową” (np. takim sobie kryminałem) – wtedy nie odstaje w ubóstwie lub, bardziej pochlebnie, w funkcjonalności – albo też trafiłaś na pisarza o warsztacie godnym zaufania.

Didaskalia to także szybkolakmusowy probierz złych przekładów. Jak wiadomo, język polski „nie lubi” powtórzeń, robota piszących często polega na wynajdowaniu synonimów lub określeń bliskoznacznych właśnie w celu unikania powtórzeń. Dbają o to także marabuty w redakcjach. Prosty test pozwalający na szybkie orzeczenie, że dany tłumacz to

zły tłumacz

polega na zbadaniu, czy w didaskaliach występuje czasownik rzekł/‐a. Jeśli tłumaczona jest proza współczesna.

A dlaczego? A dlatego, że to czasownik myszowaty o szczególnym zabarwieniu znaczeniowym; używanie go jako prostego zamiennika „powiedział”, „oznajmiła” itp. świadczy dobitnie o braku słuchu językowego u tłumacza, co – moim zdaniem – oznacza bardzo poważną ułomność.

Rzekł bóg, tako rzecze Zaratustra itd., oraz współcześnie używane zwroty, takie jak „wyrzekać się czegoś”, „zarzekać się, że nie/nigdy”, „zrzekać się praw”, „orzeczenie sądu/biegłego”, „rzecznik” – to są wszystko konteksty dotyczące stanowiącego charakteru mowy, implikujące ponadprzeciętną ważność (danej) wypowiedzi. Więc albo inny rejestr stylistyczny, albo – jako się rzekło – myszowatość; rzadko, naprawdę rzadko we współczesnej prozie może ujść na sucho „rzekł/‐a”.

Ciut lepszy tłumacz już czuje przez skórę, że to zły pomysł, ale jeszcze odważa się na użycie „odrzekł/‐a” jako zastępnika „odpowiedział/‐a”. Ba, nawet „odparł/‐a” musi być używane z umiarem, bo w pełni legalne jest w kontekstach, w których odpowiedź jest ripostą, a nie ot, neutralnym fragmentem dialogu.

No i, oczywiście, to, co nie uchodzi tłumaczowi, pisarza dyskwalifikuje tym bardziej.

deser

Tak, didaskalia bywaja często zaniedbanymi, lekceważonymi fragmentami prozy. Co niesłuszne jest i nie służy wartości artystycznej. Z drugiej strony, są pisarze, którzy widzą wagę problemu, a nawet potrafią mu sprostać. Nieliczni – giganci literatury – potrafią do didaskaliów podejść odkrywczo. (Niestety, tych patentów na ogół nie da się użyć ponownie, są to przeważnie Pomysły Jednorazowego Użytku.)

Jak choćby pomysł Mario Vargasa Llosy z powieści Pantaleon i wizytantki, w której długie rozdziały składają się wyłącznie z dialogów, a cała „fabuła”, „akcja” mieści się w didaskaliach. Zrobionych jako zwięzłe, ale szalejące na stu poziomach naraz koniunkcje; ich siła obezwładnia. Jak choćby w takim fragmencie:

– A więc przyszedł pan grozić – prostuje się Pantaleon Pantoja.

– Nic z tych rzeczy, wprost przeciwnie – odpiera widma, łapie się za serce niczym tenor, przelicza niewidzialne banknoty Waleczny. – Do tej pory wytrzymywałem naciski, bo pasjonuje mnie duch walki, jak również kierowałem się kwestią pewnych zasad. Ale w przyszłości, w związku z tym, że ja też muszę żyć, a powietrzem żyć się nie da, będę je wytrzymywać za małym wynagrodzeniem. Nie wydaje się to panu rozsądne?

– A więc przyszedł mnie pan szantażować – wstaje, blednie, przewraca dokumenty, biegnie do schodków Pantaleon Pantoja.

– Pomóc przyszedłem, człowieku, proszę się tylko zapytać, a dowie się pan o huraganowej sile mojej audycji – napręża mięśnie, wstaje, przechadza się, gestykuluje Waleczny. – Obala sędziów, podprefektów, rozbija małżeństwa, co zaatakuje, rozpada się. Za parę nędznych solów jestem gotów bronić przez radio Służby Wizytantek i jej mózgu. Wydać w pańskiej obronie, panie Pantoja, wielką bitwę.

– Niech mnie lepiej przeprosi ta stara wiedźma, która się nie zna na żartach – tłucze filiżanki, rzuca się na łóżko, drapie Pantaleona, płacze Pochita. – Ty i ona doprowadzicie do tego, że ze zdenerwowania stracę dzidziusia. Ty myślisz, idioto, że powiedziałam jej to na poważnie? Ja tak sobie powiedziałam, żartowałam.

  1. Marceli Szpak’s avatar

    Nasamprzód pokazał obrazek w temacie:

    a potem stwierdził – Nic bardziej męczącego niż powieść, najczęściej tania, najeżona ‘said’, którą trzeba zremiksować w płynną polszczyznę bez powtórek i obijania się jak pinballowa piłeczka pomiędzy ‘spytał’, ‘zapytał’, ‘stwierdził’, ‘odparł’, ‘zauważył’, oznajmił’, ‘oświadczył’, ‘westchnął’, ‘szepnął’, ‘mruknął’. Da się to na szczęście ominąć – albo całkiem, jeśli rozmowa leci w trybie A‑B‐A‑B, albo przeskakując od razu do następnego czasownika i pomijając całkowicie ten, który opisuje akt wypowiedzi – tu podrapał się w czoło, lekko zamyślony, a potem dodał – Ale to i tak nic w porównaniu z takimi hardkorami, jak Kolejka Sorokina, gdzie didaskaliów niet. Żadnych. A powieść jest bardzo polifonicznym dialogiem.

  2. Jurgi’s avatar

    Dialogi są, do licha, sto razy trudniejsze od opisu akcji i tysiąc razy trudniejsze od poezji. Chylę zawsze czoła przed mistrzami w tej dziedzinie, bo wiem, ile czasu zabrało mi dojście do poziomu, który da się w ogóle czytać.
    Wpis, inaczej ujmując, arcytrafny i pierwsza klasa.

  3. nameste’s avatar

    Marceli Szpak :

    Nasamprzód

    Chodzi też forma „najsamprzód”, ale jest bodaj mniej popularna (i mniej poprawna). Ja się bardziej przywiązałem do „najsampierw” (obok której jest też forma – odwrotnie niż z „nasamprzodem” – mniej poprawna: „nasampierw”). W tych poprawnościowych spekulacjach chodzi o to, co zostaje po usunięciu „sam” (jako dodawanego wzmocnienia).

  4. nameste’s avatar

    Jurgi :

    Dialogi są, do licha, sto razy trudniejsze od opisu akcji i tysiąc razy trudniejsze od poezji.

    Po prawdzie, nie rozumiem tej arytmetyki. Bo z niej wynika, że poezja jest dziesięć razy łatwiejsza od opisu akcji, co wydaje się dzikie i gwałci intuicję.

  5. adam’s avatar

    To banalne , ale często wiersz /dobry wiersz/,to skondensowana powieść. Powieść zaś czytamy często dla przyjemności czytania, opisu/Cormack McCarthy/, czy dialogu / tu Chandler.

  6. miskidomleka’s avatar

    wykłada się wprost sens wypowiedzi

    Wspomnienie z dzieciństwa i Tomka Wilmowskiego – Smuga zawsze „indagował”

  7. nameste’s avatar

    @ miskidomleka:

    Podczas pisania blogonoty chodził mi po głowie „indeks didaskaliczny”. Z danego tekstu wybierać czasowniki użyte z przodu didaskaliów i zliczać je. Uzyskana tabelka, z czasownikami uszeregowanymi wg częstości użycia, będzie tym właśnie indeksem.

    No i potem mielibyśmy – Szklarski: „indagować” 12%. Tylko trzeba dysponować przeszukiwalnym ebookiem.

  8. karmakomcia’s avatar

    nameste :

    Szklarski: „indagować” 12%

    Ciekawe, ile wyniosłoby „indagować” np. w trylogii Złoto Gór Czarnych, bez Smugi.

  9. miskidomleka’s avatar

    @nameste

    Aż dziw że ktoś już takich magisterek i doktoratów nie natrzaskał. A może natrzaskał, skąd mam wiedzieć.

    Inne wspomnienie z dzieciństwa: książka SF, danych nie pamiętam, gdzie komputerowo mierzyli „temperaturę tekstu” przypisując anonimowy tekst do autora. „Procent Smugi” mógłby być jednym z parametrów.

    Czy takie rzeczy, liczbowe opisy stylu, się robi w ogóle? Kiedyś z miasto‐masa‐maszyna zastanawialiśmy się nad podobnym zagadnieniem w muzyce, jeśli pamiętam, coś w rodzaju: czy po podaniu pierwszych taktów utworu maszyna załadowana stylem Bacha czy Mozarta dokończyłaby go tak jak kompozytor.

  10. sheik.yerbouti’s avatar

    nameste+Llosa :

    tłucze filiżanki, rzuca się na łóżko, drapie Pantaleona, płacze Pochita

    Poza świetnością literacką te brawurowe zestawy działań pozwalają zmieścić bogatą w akcję powieść w niezbyt grubej książeczce (a przynajmniej ja taką czytałem). Profit!

  11. nameste’s avatar

    miskidomleka :

    Czy takie rzeczy, liczbowe opisy stylu, się robi w ogóle?

    Wszyscy wiedzą, że robi się statystyczne analizy tekstu, ale to są chyba jeszcze dość prymitywne metody, nieco osładzane metodami wizualizacji. Ale mało się na tym znam.

    Lem chyba już w Obłoku Magellana roił o wizualizacjach ukazujących (AFAIR) „krystaliczne struktury muzyki”, a może i dzieła literackiego, za to drugie głowy nie dam. Oczywiście musiał stać za nimi opis bardziej skomplikowany niż częstościowe rozkłady dźwięków czy słów.

    PS Spamołap zwartusiał.

  12. nameste’s avatar

    sheik.yerbouti :

    zmieścić bogatą w akcję powieść w niezbyt grubej książeczce

    Ale i na szczęście niezbyt chudej. To jedna z moich ulubionych powieści Llosy, nie wiem, czemu mam wrażenie, że Pantaleon nie jest tak doceniony, jak na to zasługuje, może przez hm, temat (a przecież i na tym poziomie – pomysłu zmontowania Służby Wizytantek, poprowadzenia akcji itd. – jest to powieść masakrycznie świetna).

  13. andsol’s avatar

    Wpis wygląda na (dobrze funkcjonującą) zachętę do wykładu z kursu creative writing. Gdzie zapisy?

  14. nameste’s avatar

    @ andsol:

    A tymczasem szło raczej o bezkurs recreative reading :)

  15. telemach’s avatar

    nameste :

    A tymczasem szło raczej o bezkurs recreative reading :)

    Powoli te bezkursy układają się w (dla mnie) ciekawy cykl. Nawet jeśli zdecydowałeś się na niedostrzeganie. W co nie wierzę.

    andsol :

    Chodziło Ci zapewne o niezapisy, nespa?

  16. janekr’s avatar

    Dyskutowaliśmy o tym na pl.rec.ksiazki:

    Otóż King w książce „Jak pisać” zaleca:

    - Odłóż broń, Utterson – warknął Jekyll.
    – Przestań mnie całować – wyrzęziła Shayna.
    – Ty kusicielko! – wyrzucił z siebie Bili.
    Nie róbcie tego, błagam.
    Najlepsza atrybucja dialogu ogranicza się do słów: „powiedział”, „powiedziała”, „Bili powiedział”, „Monika powiedziała”.

    Ripostuje mu F.W.Kres w poradach z „Kącika złamanych piór”, głównie z uwagi na to, że po polsku zaleca się unikać powtórzeń.

    miskidomleka :

    Inne wspomnienie z dzieciństwa: książka SF, danych nie pamiętam, gdzie komputerowo mierzyli „temperaturę tekstu” przypisując anonimowy tekst do autora. „Procent Smugi” mógłby być jednym z parametrów.

    Petecki, Wiatr od Słońca.

  17. Marceli Szpak’s avatar

    janekr :

    Otóż King w książce „Jak pisać” zaleca:

    – Odłóż broń, Utterson — warknął Jekyll.
    – Przestań mnie całować — wyrzęziła Shayna.
    – Ty kusicielko! — wyrzucił z siebie Bili.
    Nie róbcie tego, błagam.
    Najlepsza atrybucja dialogu ogranicza się do słów: „powiedział”, „powiedziała”, „Bili powiedział”, „Monika powiedziała”.

    Ripostuje mu F.W.Kres w poradach z „Kącika złamanych piór”, głównie z uwagi na to, że po polsku zaleca się unikać powtórzeń.

    Z tłumaczenia wyrżnie ci to pierwszy redaktor a ile się przy tym nafocha i nafuka, to jego. Ja staram się mniej więcej tak:

    ‘You saying they framed us all?’ asked Zee, shaking his head. ‘Doesn’t make any sense.Why would they do it?’
    ‘Maybe they’ve got cells to fill, targets to reach,’ suggested Jimmy, but his tone of voice made it clear he didn’t know.None of us did.Not then.
    ‘Listen,’ I said, certain that the lift car was bugged and motioning for the other boys to come closer.‘Whatever happens in there, whatever they’ve got in store for us, we’ve got to stick together.Right?’
    ‘I’ve got your back,’ said Zee.‘I’m getting out of here no matter what.’
    ‘The only way you’re getting out is in a coffin,’hissed the kid who had lost his sister.‘Haven’t you heard about this place? There is no way out.’
    ‘Well I’m with you guys,’ said Jimmy, ignoring the remark. ‘Ain’t no way I’m spending the rest of my life in this hole.’

    3x said, 3 x inne akty mowy, więc:

    – Chcecie powiedzieć, że wrobili nas wszystkich? – Zet pokręcił głową. – Przecież to nie ma żadnego sensu. Po co mieliby to robić?
    – Może mieli jakieś puste cele, albo plan do zrealizowania – zasugerował Jimmy, ale ton jego głosu wskazywał, że kompletnie nie wie, o co w tym chodzi. Podobnie jak reszta z nas. Przynajmniej wtedy.
    – Posłuchajcie – przywołałem ich bliżej przekonany, że winda jest naszpikowana pluskwami – cokolwiek nas czeka, cokolwiek dla nas przygotowali tam na dole, musimy trzymać się razem. Zgoda?
    – Możesz na mnie liczyć – zgodził się Zet. – Za wszelką cenę muszę się stąd wydostać.
    – Stąd możesz się wydostać tylko w trumnie – syknął chłopak, który stracił siostrę. – Nie słyszałeś nic o tym miejscu? Nie da się stąd uciec.
    – Cóż, jestem z wami chłopaki – stwierdził Jimmy ignorując jego uwagę. – Nie ma szans, żebym spędził resztę życia w tej norze.

    Razem, w jednym standardowym dialogu wieloosobowym:

    1 – pominięcie
    2 – tłumaczenie 1:1
    3 – pominięcie
    4 – remiks, zmiana z opisu samego aktu mowy, na opis rodzaju aktu mowy
    5 – 1:1
    6 – zamiennik z podstawowej puli

    I to jest faktycznie najtrudniejszy kawałek roboty, choć po jakimś czasie włącza się automatyzm, masz zapisane w podręcznej pamięci 3 ostatnie czasowniki jakich użyłeś, bierzesz kolejny z puli.

  18. andsol’s avatar

    telemach: albo niechodzi o nieniezapisy, tutaj łatwo robią mi w głowie zamieszanie.

  19. nameste’s avatar

    Marceli Szpak :

    4 — remiks, zmiana z opisu samego aktu mowy, na opis rodzaju aktu mowy

    Na 4 syczę, zdanie wcześniej kończy się pytajnikiem „Zgoda?”, więc „zgodził się Zed” zgrzyta (a jednak, polszczyzna wymaga, heh) powtórzeniem („oświadczył”?).

    A w 5 albo: „Stąd wydostaniesz się tylko w trumnie”, albo: „Stąd można wydostać się tylko w trumnie”, w ramach przeciwdziałania rozpasaniu.

    No i ogólna uwaga jest ta, że oryginał olewa Regułę Kinga, więc jakby łatwiej i po polsku jej się przeciwstawić. Przynajmniej częściowo olewa.

  20. miskidomleka’s avatar

    @janekr

    Dzięki, powinienem był pamiętać. Nawet w dziecięctwie pisałem własną powieść SF, ostro się wzorując na tym Peteckim.

  21. login99195’s avatar

    @nameste

    Ale mnie zestresowałeś. Sprawdziłem wszystkie moje blogonotki z dialogami i okazało się, że niemal wszędzie mam „rzekł/odrzekł”. Na szczęście im nowsza notka, tym mniej.

    @miskidomleka

    Czy takie rzeczy, liczbowe opisy stylu, się robi

    Nie mam pod ręką odpowiednich linków, ale jestem przekonany, że oba programy istnieją. 1) Czytałem, że NSA przy pomocy statystycznej analizy tekstu na stronach islamistów potrafi dosyć precyzyjnie zidentyfikować ich autorów. 2) Znajomy, który zbiera kilogramami programy muzyczne, pokazywał mi kiedyś program, w którym grasz motyw przewodni, a program robi ci akompaniament w stylu Bacha/Mozarta/... (oczywiście na raczej prymitywnym poziomie).

  22. sheik.yerbouti’s avatar

    nameste :

    zdanie wcześniej kończy się pytajnikiem „Zgoda?”, więc „zgodził się Zed” zgrzyta (a jednak, polszczyzna wymaga, heh) powtórzeniem („oświadczył”?)

    A może „zaafirmował”? ^^J

  23. nameste’s avatar

    sheik.yerbouti :

    zaafirmował

    Afirmnął.

  24. nameste’s avatar

    login99195 :

    niemal wszędzie mam „rzekł/odrzekł”

    Nie napisałem, że nigdy, przenigdy, napisałem, że

    rzadko, naprawdę rzadko we współczesnej prozie może ujść na sucho „rzekł/a”

    Jeśli postać wygłasza oświadczenie o wadze (powiedzmy) życiowego credo, albo – zgoła przeciwnie – wygłasza banał, cytując porzekadło, a narracja prowadzona jest bez unikania ironii, itd. itp. – to „rzekł/a” się broni. Jakoś.

    W didaskaliach, moim zdaniem, obowiązuje ten sam rejestr stylistyczny, co w narracji opisowej, nie powinno to być miejsce zrzutu czasowników drugiej adekwatności, „żeby się tylko nie powtarzały”.

  25. sheik.yerbouti’s avatar

    nameste :

    W didaskaliach, moim zdaniem, obowiązuje ten sam rejestr stylistyczny, co w narracji opisowej, nie powinno to być miejsce zrzutu czasowników drugiej adekwatności

    Mam podobne wrażenie co andsol – masz całą Teorię i powinieneś ją wyłożyć. Rzekłem.

  26. nameste’s avatar

    sheik.yerbouti :

    Rzekłem.

    O właśnie. Gdyby nadużywacze rzekania przymierzyli się najpierw, używając rzekłometru w postaci formy „howgh-nął X”, i zobaczyli, jaki efekt powstaje, i zaprawdę‐powiadam‐wam zrezygnowali, to... świat byłby lepszy.

    masz całą Teorię i powinieneś ją wyłożyć

    To są luźne uważki & nic nowego. A poza tym – wykładam, nespa.

  27. fan-terlika’s avatar

    Ja do dziś nie wiem, jak to wygląda, że ktoś wysyczał jakieś zdanie.

  28. mrw’s avatar

    fan‐terlika :

    Ja do dziś nie wiem, jak to wygląda, że ktoś wysyczał jakieś zdanie.

    Spróbuj coś powiedzieć przez zaciśnięte usta.

  29. czescjacek’s avatar

    mrw :

    Spróbuj coś powiedzieć przez zaciśnięte usta.

    Ale poza książkami ludzie nic nie wysyczują przecież.

  30. Kinga’s avatar

    To jest właśnie ciekawy fenomen, że w angielskojęzycznej tradycji wszelkie wariacje od tradycyjneg ‘said’ są uważane za przykład grafomaństwa i tępione okrutnie.

    Mam wrażenie, że u nich ‘tagi’ dialogowe są tylko i wyłącznie funkcjonalne i wręcz nie wliczają się do ‘prozy’ jako takiej – działają bardziej na zasadzie interpunkcji. Nikt się na pisarza nie będzie złoscił, że powtarza w kółko kropki i przecinki.

    Zostało mi to tak wgrane do mózgu, że już właściwie nie umiem pisać po polsku w tradycji polskiej ze wszystkimi tymi dialogowymi ozdobnikami.

  31. AJ’s avatar

    W anglojęzycznej tradycji powtórzenia w ogóle są milej widziane, a na próby ich unikania przez stosowanie synonimów i peryfraz niektórzy patrzą krzywo. Słynny Fowler używał określenia elegant variation: „It is the second‐rate writers, those intent rather on expressing themselves prettily than on conveying their meaning clearly, & still more those whose notions of style are based on a few misleading rules of thumb, that are chiefly open to the allurements of the elegant variation”.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *