nentry code

Angielski termin gentry oznaczał warstwę ludzi dobrze urodzonych, mających posiadłość ziemską, albo formalny tytuł szlachecki, a przynajmniej nie muszących pracować; ludzi zobowiązanych do pewnego sposobu postępowania i przestrzegania stosownych norm uprzejmości. Pomijając wymiar klasowo‐ekonomiczny, stajemy tu oko w oko z pewnym sposobem udziału w kapitale kulturowym, mianowicie sposobem inercyjnym, to znaczy nie wymagającym szczególnie wybitnych osiągnięć własnych: idzie raczej o oznaki przynależności.

W dzisiejszym zdemokratyzowanym i zinternetyzowanym społeczeństwie jest sens zastanowić się nad określeniem wyprawki współczesnego/współczesnej nentry, osoby dobrze usieciowionej. Jako człowiek poniekąd starszej daty nie w pełni identyfikuję konieczną zawartość takiej wyprawki, proszę więc o pomoc.

Co trzeba mieć?

  • mikrobloga, a może nawet dwa: powiedzmy jeden w zupie, by wziąć udział w światowej (re)dystrybucji siećkulturowej konfekcji, a drugi – jeśli prawdą jest, że zupa wyklucza jakiekolwiek gadanie własne – na jakiejś klasycznej platformie do trombienia
  • konto na jakimś para‐społecznościowym czit‐czacie (i dlaczego blip jest lepszy od twittera?)

    polskojęzyczny twitter jest zadyzmowany (przez spoconych polityków i ich mediatczików)
    blip ma ładniejszego i bardziej ergonomicznego guja

  • bloga (jakie platformy są OK, a jakie dyskredytują?), na wypadek potrzeby wysnucia dłuższej refleksji lub wyekspreszenia się zindywidualizowanego bardziej niż umożliwiają wyżej podane formy

    blogi na onet obsysają, to target dla gimbusów (a nawet jak ktoś sensowny tam się zabłąka, to ma przechlapane)
    mogą być: wordpress (debest), blogspot (kłopoty); no, blox (od biedy)
    nentryness rośnie od własnej domeny

  • oczywiście, konto na fejsie (i czy silniejsze nentryness osiąga się, ograniczając publiczny dostęp do swojego wall?)

    fejs obsysa, może jednak deviantart?
    deviantart pożyteczny jako miejsce specjalistycznego hobby [dobrze mieć], podobnie flickr
    fejsem się nie chwalić, bo oczywisty (z powodów praktycznych)

  • konto na laście

    nie jest a‑must, last jest przydatny jako muzyczne kompendium on‐line; jeśli traktowany bez odpowiedniej dawki postironii, może obsysać (głos mniejszości: jako poletko hardkorowych biedahipsterów)

  • konto na tubie
  • nieużywane od pewnego czasu (jakiego?) konto na czymś, co było nentry‐proper poprzedniego etapu, na przykład żywożurnalu
  • co jeszcze?

    można mieć własną wiki [uwaga: nie mylić z własną sobiepoświęconą stroną w wikipedii ani byciem wikipedyst(k)ą]

  • aha, czy nentlewoman powinna być np. szafiarką?

    szafiarki to biedahipsterki

Czego mieć absolutnie nie wolno?

(a jeśli się ma, należy to skrzętnie ukrywać)

  • statycznej strony www
  • konta na naszej‐klasie

    nasza‐klasa jest dead, nie wolno mieć konta na nk

  • wolno mieć konto w jakiejś byznes‐linkowni (powiedzmy goldenline), ale nie należy się tym nigdzie chwalić, bo co prawda idea „nie musimy pracować” jest nieświeża i niedemokratyczna, ale nie mieszajmy
  • czego jeszcze?
  • nie wolno nawet wspominać o różnych żenościekach, takich jak wykop i in., o linkowaniu nawet pół myśli

Help!

Powyższe zielono‐wcięte wstawki są streszczeniem głosów padających w komciach.

Dzięks.

PS Nie jest lekko.

  1. czescjacek’s avatar

    nameste :

    zastanawiałem: skąd ci zawszeaktywni blipowicze biorą na to czas

    Marceli pewnie ma trochę racji, ale trochę idealizuje i ideologizuje. Mnie się widzi, że to w spory stopniu kwestia trochę innego rodzaju uwagi; ja w pracy mam cykl gdzieś tak 5 minut pracy – minuta blipowania. Trochę mnie to martwi, ale to już fakt: mam uwagę poszatkowaną jak szata.

  2. Marceli Szpak’s avatar

    czescjacek :

    trochę idealizuje i ideologizuje

    nobo temat aż się prosi o Ogólna Teorię Wszystkiego. Kolejne obszary badawcze – attention‐deficit disorder jako podstawowa jednostka chorobowa AWC; kult cargo jako siła napędowa tworzenia blogów; Spacerowicz Baumana jako mityczna podstawa AWC itd. Można cała katedrę założyć i tłuc dr za dr:)

  3. nameste’s avatar

    @ Marceli Szpak:

    Fakt, potencjalna kopalnia memplexów. Efektownych, migotliwych, złudnych. Gdyby zacząć od OTW‐na‐Przykładzie‐Najbliższego‐Otoczenia, zaobserwujemy choćby paradoksalne „szturmowe oddziałki flaneurów”, które wypoczwarzają się jako następny krok z wspólnot (hm), jakie miał na myśli cytowany w tekście Baumana o po‐no‐mieście MacCannell:

    centralnym dla ponowoczesności problemem będzie produkcja namiastek „wspólnoty”, które z kolei mogłyby handlować przez siebie wyprodukowanym poczuciem „należenia” do wspólnoty... Wielkości i trudności takiego osiągnięcia inżynierii społecznej – konstytuowania wiarygodnych symboli wspólnot pod nieobecność wspólnoty – nie wolno nie doceniać (...)
    [podkr. moje – n.]

    Weźmy takie #ttdkn: nie tyle „handluje”, co (korporacyjnie) używa do okładania laskami obcych, stanowiących (niestety) większość w naszych spacerowych okolicach. AWC okazuje się lokalnie „społecznikowska” (atoci!), a jej zajęciem staje się praktykowanie niemocy udrapowanej w aroganckie poczucie wyższości.

    Na szczęście to ślepa uliczka: metaflaneur wpada do baumanowskiej szuflady „gracz”, a prowadzi życie ukwiału.

  4. mrw’s avatar

    telemach :

    Zapytany, co sądzi o tumblr, popatrzył na mnie uważnie i zapytał, czy chcę, aby znajomi uważali go za jakiegoś burakowego hipstera.

    Wchodzi hipster do knajpy, rozgląda się i mówi „spadam stąd, tu są sami hipsterzy!”.

· 1 · 2 · 3

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *