krótki rajd po marginesach

Portalik niedoczytania.pl nazywa się adekwatnie, rzeczywiście – jako całość – niezbyt nadaje się do czytania. Pisują tam jakieś marginalne świry, co jest, oczywiście, z założenia o wiele ciekawsze od pisaniny mejnstrimowych buców, ale też nie przekłada się z automatu na odruch regularnego sprawdzania, co tam nowego niedoczytania.

Tym razem trafiłem na tekst poniekąd okolicznościowy (śmierć Salingera), który zacząłem czytać, bo właśnie przypominam sobie, po latach, dwie książki JDS, mianowicie Wyżej podnieście ten strop, cieśle. Seymour introdukcjaFranny i Zooey, znacznie ciekawsze od Buszującego w zbożu (tej historii już nawet nie pamiętam, a zajrzawszy do wyżej wymienionych chudych tomików, stwierdzam, ze pamiętałem zaskakująco dużo).

Tekst Marcina Mutha jest przesadzony, płytki, arogancki i obliczony na wrażenie. Znaczy, felieton. Ale nie jest milusi, nie włazi czytelnikowi w dupę i, co najważniejsze, nie eksponuje natrętnie „ja” swojego autora. Może tym przede wszystkim różni się marginalny świr od mejnstrimowego buca (ostatnio mam jakiś przesyt m. b. i stąd pewnie ta jazda).

Jak bardzo marginalny jest ten marginalny świr? Swojego rzadko komentowanego (co automatycznie wzbudza moją sympatię) i prowadzonego od lat (mówiłem, że świr!) bloga ostatnio używa do prezentowania ilustrowanej powieści w odcinkach, w której – poza wszystkim innym – jest trochę z ducha Henri Michaux (czyli znowu na plus). Po ostatnie, w niniejszej błyskawicznej wycieczce, autor (podpisujący się warzywo, sympatycznie) wie, kiedy powinno się kończyć zdanie.

Nic poważnego. A może? Znaczy, poważniejszego niż na pierwszy rzut oka? Nie wiem, nie oceniam. Fajne ilustracje tam są.

  1. galopujący major’s avatar

    Fakt, felieton z tych cyniczno‐popisowych. Ale historyjka z Poznaniem, tylko to zdołałem przeczytać, ma swój urok. Choć jako napływowy student poznański oceniam, że to jeszcze nie to. Ja bym to ciut podkręcił, ale nie każdy lubi podkręcone.

  2. telemach’s avatar

    Niezła ta niedoczytalnia. Ja tam trafiłem po tropach Marcina Gierszewskiego (który potrafi przyjemnie zaskoczyć). Coś tam się wykluwa. Mnie się ten rozpięty pomiędzy Poznaniem i Krakowem literacki most podoba. Są to miasta, z którymi byłem kiedyś związany, wbrew pozorom mają one ze sobą (mentalnościowo) dużo wspólnego. To nie przypadek, że Kraków jest deską, której się chwyta poznański literat, gdy Poznań go dusi. Tak samo jak nie jest przypadkiem exodus Krynickiego z a5.

    A że pisanie Mutha obliczone jest na wrażenie? Nie przeszkadza mi to. Chce pisać i być czytany, to nie grzech. Celebrujących hermetyczność mamy nadmiar.

  3. nameste’s avatar

    @ telemach:

    Macieja Gierszewskiego.

    A ta przerysowana fraza:

    przesadzony, płytki, arogancki i obliczony na wrażenie. Znaczy, felieton.

    ...to miała być definicja felietonu, ot, trochę się powygłupiałem. Znaczy, to nie zarzut.

  4. telemach’s avatar

    Faktycznie, Maciej. Dla mnie od początku „Giera”, to znickowienie postaci sprawia, że pamięć się nie ćwiczy. Ot, jak z numerami telefonów, kiedyś znałem na pamięć z 40, teraz tylko wiem jak mam dusić na guziczki. Bez guziczków – zapomnij.

    Domyślam się, że się powygłupiałeś. Ja też specjalnie nie rzucam się do walki. Po prostu widzę u robiących tę niedoczytalnię godną podziwu konsekwencję. Umieją współpracować. Chce im się starać robić to dobrze. Nie ograniczają się (co jest w środowisku młodych literatów nader rozpowszechnione) do lamentowania, że establyszment nie dopuszcza. Po prostu robią swoje. To bardzo dużo w czasach spontanicznej bylejakości.

  5. r&b’s avatar

    och, marcin muth jest zajebisty. i do tego mój znajomy :) zabawne, że na niego trafiłeś.

  6. nameste’s avatar

    @ r&b:

    Jestem niezłym trafiaczem, choć czasem mam łatwo. Dzięks za potwierdzenie realnego istnienia M.M. – nie było wcale oczywiste. No i, przy okazji: coś rzadko ostatnio piszesz.

  7. giera’s avatar

    tak, Maciej
    ale równie dobrze może być samo „giera”
    ;-)

  8. r&b’s avatar

    @nameste

    Owszem, rzadko. Po prostu nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Bywa. Pewnie przejdzie.

  9. tentelemach’s avatar

    Zadziwiająca ta sieć. Człowiek ma wrażenie, że pies z kulawą się nie interesuje, no – że praktycznie sam jest z garstką przygodnych znajomych, a tu nagle okazuje się, że wręcz przeciwnie.

    Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie uważać w komentarzach nie tylko na ortografię, ale może nawet na interpunkcję.

  10. giera’s avatar

    że zacytuję poetę:

    Nie przejmuj się przecinkami, te wszystkie
    znaki przestankowe, dwukropki, średniki
    i myślniki, które tak skrupulatnie
    zaznaczasz, zostaną, mocą nieuwagi
    korektora, przeoczone; twój rytm
    zdania, myślenia, języka
    okaże się mniej ważny niż
    się spodziewałeś, czy może niż chciałeś.
    To były wszystko pobożne życzenia –
    nie będziesz czytany do muzyki mowy
    ale do zgiełku rzeczy.

    (Piotr Sommer – „Korekta”)

  11. madrugada’s avatar

    ty to masz oko, nameste, bystre oko w sieci! wyklikałam mutha i wpadłam przepastnie – zarówno w relację z końca świata, jak i w całe niedoczytania.
    danke, danke, po trzykroć danke, bo tu, na wyspie, niebezpiecznie prostują mi się zwoje mózgowe – głównie z braku świeżych, egzogennych kolizji słów, znaczeń i skojarzeń...

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *