Nie do końca umiemy rozszyfrować powody, dla których wiele osób, które nie muszą podzielać fobii czy ambicji Jarosława Kaczyńskiego, Jacka Kurskiego, Ziobry czy posła Hofmana, ufają tym ludziom bardziej niż innym. To podstawowe pytanie, które humanistyka, publicystyka powinna sobie postawić już w powyborczy poniedziałek
– zeznał Adam Michnik w TokFM, w piątek, 7 października 2011, dwa dni przed wyborami. Owszem, tzw. kampania wyborcza jest zazwyczaj pełna kuriozalnych zdań, aktów, deklaracji, kostiumów; nawet szeroko rozlewające się przed wyborami morze żeny ma swoje kuriozalne wykwity überżeny (wobec których myśli się o samobójstwie lub natychmiastowej emigracji, bo po prostu świadomość dzielenia języka czy kraju z pewnymi ludźmi wydaje się nie do zniesienia).
Ale to zdanie Michnika jest wybitne; sprowadziło na mnie osłupienie. Dlaczego owo „podstawowe pytanie” ma sobie „humanistyka, publicystyka” stawiać dopiero w powyborczy poniedziałek? Coś ty robiła, humanistyko‐publicystyko, przez 4 lata, a zwłaszcza przez ostatnie półtora? Gdzieżeś była, diagnozo społeczna, czemu nie stawiałaś sobie pytania, co jest powodem, że tylu ludzi nie ufa za cholerę Platformie, Stronnictwu, Sojuszowi? Że omijałyście „Wyborczą”, widać.
„Kłamczuchy i mitomani” (Michnik), „szaleńcy” (Kowalski), mogę się bez problemów zgodzić z tymi określeniami pisokaczyzmu. Ale ogłaszać, że analizą, czemu ów pisokaczyzm ma paromilionowy elektorat, należy się zająć od poniedziałku?
Odpowiadając na przedwyborczą agitkę Kowalskiego, Krytyka Polityczna konkluduje:
Obnażanie zła populizmu bez odważnej refleksji na temat jego źródeł, jak widać nie załatwia sprawy, skoro zagrożenie nie znika. W jednym się na pewno i od zawsze możemy zgodzić: dopuszczenie Kaczyńskiego do władzy oznacza w najlepszym razie zmarnowane lata dla Polski, a w najgorszym bezwstydne zawłaszczenie instytucji publicznych przez ludzi niemądrych i nieodpowiedzialnych. Niech każdy wyciągnie z tego swoje wnioski w czasie wyborów, ale także po nich. Najlepiej takie, żeby nie trzeba było za cztery lata apelować znowu o to samo, czyli jak nie dopuścić Kaczyńskiego do władzy. Jeśli to jest maksimum możliwości polskiej polityki, to szkoda Polski.
No właśnie.
* * *
Jeszcze jedno. W linkowanej rozmowie Michnik porównuje Polskę cieleśnie:
[...] nie można być fatalistą. Skoro się walnąłem w nogę, to nie znaczy, że taka była konieczność dziejowa. Powinienem uważać, by drugi raz się nie walnąć. Polska jako całość rąbnęła się w nogę i ma siniaka. Ten siniak się nazywa PiS.
Poza tym – ciało zdrowe, niech tylko siniak zejdzie. Aha. No i zacząłem się zastanawiać nad nośnością tej cielesnej metafory. Mózg wypalony (ołów do ucha lany przez kler)? Żołądek w spazmach (nieustająca sonda rynkowo‐marketoidowa)? Owałaszenie (prokuratura i sądy wobec przemocy domowej i publicznej)? Jakieś to niesmaczne, sam pomysł, że kraj jest jednym organizmem, co to wstanie po odsiniaczeniu i pójdzie w słusznym kierunku, a każden jeden organ niech zna swoje miejsce. Nie, to jakieś paramonarchistyczne porno, nawet gdy monarchia przedstawia się jako „oświecona”.
Ale korzystając z licencji wydanej przez tę poetykę, nie mogę sobie odmówić: należy się solidny kop w dupę.
-
Ten no, jak byłem na studiach od 2000 roku, to idee postmodernizmu były totalną nowością, zajmowali się tym jacyś młodzi ambitni doktoranci czy wręcz studenci! przy sprzeciwie zasiedziałych kadr (mówię o polonistyce, bo na moim ILSie to w ogóle nie miałem kontaktu z żadną hmmm naukowością); mnie się wydaje, że Michnik po prostu nie zna krytyki liberalnej demokracji; albo jeśli ją zna, to odrzuca, bo tak bo tak. Bo nie wiem, jak inaczej wyjaśnić ten tekst.
-
Nie wiem czy to nie za proste wyjaśnienie, ale dla mnie to cała ta kątrowersja (upraszczając) KP‐GW wisi na is‐ought. No więc KP stoi po stronie chłodnego (obiektywnego, hehe) poznania faktów stojących za istnieniem i popularnością PiS; natomiast GW obawia się, że za poznaniem „jak jest” idzie konieczna akceptacja wartości wyznawanych przez „tych ludzi”. Ta obawa jest poniekąd słuszna, co widać na przykładzie Strzępki, której udało się uślizgnąć z chłodnego „is”. Natomiast generalnie owe wartości są dla KP‐GW jednako obrzydliwe. Stąd GW będzie urasawiać, gettyzować czy psychiatryzować, żeby już na starcie wykazać niemożliwość poznania czy empatyzowania, by tak zabezpieczyć się przed inwazją obrzydliwych wartości.
-
Więc tak: komentarz „Krytyki”, który komentujesz „no właśnie”, co odbieram jako afirmację, zawiera dwa podstawowe błędy. Chciałbym, żebyś się przyjrzał dokładniej ważnemu zdaniu: „Obnażanie zła populizmu bez odważnej refleksji na temat jego źródeł, jak widać nie załatwia sprawy, skoro zagrożenie nie znika”.
To zdanie ma dwa uwikłane założenia. Jednym jest to, że istnieje taki sposób „załatwienia sprawy”, żeby „zagrożenie zniknęło”. Drugim jest to, że to co robią Strzępka, Demirski, Kapela czy Gdula (a co krytykował Sergiusz Kowalski), to „odważna refleksja na temat źródeł populizmu”.
Oba założenia są moim zdaniem fałszywe (i jak sądzę – choć nie miałem możliwości spytać go o zdanie – zgadzam się tutaj z Sergiuszem Kowalskim).
Populizm był, jest i będzie. To fenomen przypisany powszechnemu prawu do głosu. Już kiedy w 1848 roku we Francji powszechne wybory prezydenckie ku zaskoczeniu paryskich elit wygrał kandydat znikąd, Ludwik Napoleon Bonaparte tylko dlatego, że francuskim masom dobrze kojarzyło się jego drugie imię i nazwisko – wiadomo, że ciemny lud niestety kupi niejedno. Nie wejdę w bliższe polskie egzeplifikacje ze względu na ciszę wyborczą, tuszę, że sam wiesz, co ciemny lud potrafi kupić w Polszcze.
Nadzieja na to, że jakaś „odważna analiza” wyeliminuje zagrożenie populizmem, jest więc naiwna.
Punkt drugi: czy to, co oferują publicyści wykpieni przez Kowalskiego, rzeczywiście jest taką „odważną analizą”? Odważna analiza to taka, w której na przykład sprawdzamy podstawowe daty. A to oznacza, że nie głosimy teorii spiskowej o tym, jakoby przemówienie Leppera o talibach w Klewkach było ujawnieniem tajnego więzienia CIA w Szymanach – bo tu się daty nie zgadzają, co dokładniej opisuję tutaj: http://wo.blox.pl/2011/08/Talibowie-w-Klewkach.html
Odważna analiza to twarde trzymanie się faktów i logicznych powiązań między nimi. Felietono‐komentarze Strzępki, Demirskiego, Gduli i Jasia Kapeli tak rozumianą „odważną analizą” po prostu nie są. Okazując fałszywą empatię „klasie ludowej” takiej, jak ją sobie infantylnie wyobrażają Gdula czy Kapela, przez potakiwanie ze zrozumieniem, gdy lud opowiada sobie teorie spiskowe, tylko pogarszamy kwestię zagrożenia populistycznego.
-
@nameste
Piotr Szumlewicz w dyskusji na fb ostro starał się pokazać, że słowa o siniaku są figurą antysemicką (są podobnie jak wrzód na zdrowiej tkance narodu), pewnie to trolling.
Ale ku przestrodze, przypominają się sceny przemocy z „Dyktatora Chaplina”:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=5IvPIWzQcUY -
Sliczna nocia, pelna hejtu i jadu <3<3<3<3<3
Piotr Szumlewicz w dyskusji na fb ostro starał się pokazać, że słowa o siniaku są figurą antysemicką (są podobnie jak wrzód na zdrowiej tkance narodu), pewnie to trolling.
Mamo, mamo, powiedz, ze to trolling, bo przeciez to co jest wspolne, to pokazywanie panstwa jako ciala, co przypomina faktycznie jakies sredniowieczne traktaty o naturze wladzy; ktos, komus srsly sie to kojarzy przede wszystkim z antysemityzmem, musialby byc bardzo niemadrym czlowiekiem.
Mozna tez porownac siniak i wrzod: siniak powstaje w wyniku nabicia i szybko znika; wrzod moze sie ukrywac pod zdrowa narodowa tkanka, pasozytowac, rozszerzac sie, rozrastac i zajmowac nowe tkanki, psuc od srodka, pochlaniac ostatnie bastiony obrony narodowej czystosci, zakazac, zarazac, brudzic, cieknac; sam fakt ze w obu przypadkach „kiedy ta jedna rzecz zniknie, wszystko wroci do normy” nie wystarcza przeciez do budowania analogii; wrzod przeciez moogl w tym czasie przeniesc sie niepostrzezenie zupelnie gdzie indziej; istota ten metafory jest zakazanie, ropienie, dzialanie ukradkiem, a potem pogon za wrzodem.
-
nameste :
A że ten typ krytyki ze strony Krytyki potwierdza poniekąd sam Michnik, to nie widzę powodu, żeby wdawać się w (dalszą) polemikę z gatunku spory kremlologów.
Hm, zgubiłem się w deikcji, możesz to przepisać jeszcze raz, tak żeby było wiadomo, co się do czego?
-
Może mi brakuje głębi spojrzenia, ale ja tu widzę tylko walkę dwu populizmów: GW (tak to sobie roboczo uproszczę, bo jasne że nie wszyscy itd) przyjęło retorykę „ciemny lud” i nie bawiąc się w zawiłe wykazywanie i analizowanie problemów poprzestało na wskazywaniu paluszkiem i przywoływaniu Wzniosłych Nauk i malowniczych analogii. A jak się wystarczająco ów „ciemny lud” (wyjątkowo nie cierpię tego zlepku) nastraszy, i w tym przestrachu zagłosuje na „alternatywę” będzie można snuć kolejne malownicze obrazki które przesłonią dokonania takie jak np. wprowadzenie nakazu zostawania pracowników po godzinach jeżeli pracodawca sobie tego zażyczy.
-
@nameste
straszący szaleńcami nie podejmują żadnej analizy źródeł (tego‐tu, konkretnego, pisokaczyńskiego) populizmu
I naprawdę uważasz, że to prawda? Nigdy nie było żadnej analizy (w sensie, eseju czy innego wywiadu z socjologiem)? Dopiero autorzy „Krytyki Politycznej” wypłynęli na niezbadane wody polskiego populizmu, kreśląc pierwsze mapy jak Amerigo Vespucci? Nie, żebym Ci chciał narzucić jakiś pogląd, ale przy takiej interpretacji, też mamy fałszywe zdanie.
A że ten typ krytyki ze strony Krytyki potwierdza poniekąd sam Michnik, to nie widzę powodu, żeby wdawać się w (dalszą) polemikę z gatunku spory kremlologów.
Polemika z teorią o kontrolowanym wyburzeniu WTC, zawartą w felietonie Strzępki i Demirskiego albo z tezą o Lepperze ujawniającym prawdę o tajnych więzieniach CIA w Polsce, to nie jest „gatunek spory kremlinologów”. To raczej to, co ongi stanowiło esencję #ttdkn, czyli demaskowanie logicznej niespójności i fałszowania podstawowych faktów w kręgach Otchłani.
-
@nameste
Oczywiście, nie chodzi o Michnika. Ale jest taka (zła) rutyna, że w sytuacji przedwyborczej wraca pewien typ „racjonalizmu”, ukuty w 1 poł. lat 90. Mieszczańskie centrum orzeka, co jest racjonalne, a co się – poprzez akt bezprzykładnego nieposłuszeństwa Rozumowi – z własnej woli, z głupoty, z szaleństwa, temu racjonalizmowi sprzeciwia.
To jest niestety, moim zdaniem, powód betonowania za każdym razem wyborów w pseudo dwu partyjny układ. Mutację My‐ONI, uniemożliwia to powstanie bardziej złożonych koalicji. Aby tak było, musiałaby istnieć jakaś meta‐racjonalność (to chyba by była idea demokracji). Teraz niestety jest mówienie „jak jest”, niezgoda z poglądem oznacza właściwie konieczność nieistnienia (symbolicznego rzecz jasna). Dlatego psychiatryzacja, urasawianie z jednej, a spiski, brak prawa do rządzenia, antysemityzm – z innej.
-
@nameste
Noalewiesz. Powiedz to Michnikowi, który najwyraźniej nie czyta (w takim razie) własnej gazety.
A to „najwyraźniej” bierze Ci się z odczytania zdania „Nie do końca umiemy rozszyfrować powody, dla których...”? Interpretujesz to jako „Na łamach mojej gazety nigdy nie podejmowano żadnej próby analizy tego fenomenu, w sensie jakiegoś eseju albo wywiadu z socjologiem”? I to właśnie ma być to „zwykłe powszednie rozumienie, osadzone w kontekście”?
Mam wrażenie, do wypowiedzi Michnika wkładasz po prostu tyle złej woli, ile jesteś w stanie dopchać kolanem i stopą, a z kolei do wypowiedzi publicystów „Krytyki PolityczneJ” jeszcze więcej dobrej woli.
Symetria nakazywałaby zajęcie się poglądami ks. Oko czy (jak chciał fronesis) Gadomskiego; ale srsly, nie, odmawiam.
Znajdziesz z pewnością wiele polemik z poglądami ks. Oko i nawet Gadomskiego, jeśli zadasz sobie trud zajrzenia do archiwów, miast ziemkiewiczowskiego „wszyscy pamiętamy jak było”.
Hm, może tę akurat polemikę podejmiesz pod tą notką
Doceniam, że tym razem nie pod tą o rzyganiu na dywan.
-
nameste :
A jak sądzisz, co i w jakich warunkach może odbetonować.
A ja mogę odpowiedzieć? Odbetonować może upływ 30 lat, wojna albo kryzys klasy wojny.
-
Sytuacja, gdy cytuje się, jak to Krytyka zalicza Kaczyńskiego do populistów, a jednocześnie radośnie wciska w brzuch, że Krytyka Kaczyńskiego popiera, bo Strzępka złapała LEWICOWEGO mema o WTC, to rzeczywiście żal pl i megażena.
Also Michnik wciąż w oparach TINY. Albo my z liberalną III RP„ albo drugi polski marzec. Kto się nie wpisuje, ten nie tylko nie ma racji, ale „nawet nie można go objąć rozumem”.
-
nameste :
albo wtórną... aksjologizacją postaw, wynikających z czegoś bardziej elementarnego: z doświadczania życia jakim jest.
Ależ niech i tak będzie. Geneza (jej świadomość) nie umniejsza wartościom swojej wartościowatości. Pozostaje tylko kwestia, którą przyznaję milcząco założyłem, czy po odrzuceniu partykularności pozostaje jakaś różnica wartości na linii PiS vs. KP‐GW, Kaczyński vs. Michnik, Kaczyński vs. Tusk, cyw‐żyć vs. cyw‐śmier.
-
Świetna notka nameste!
Mnie niesamowicie zadziwia, że Wyborcza w ciągu 4 lat rządzenia przez najlepszy z możliwych rządów w najlepszej z możliwych rzeczywistości nie potrafiła stworzyć jednej w miarę sensownej interpretacji fenomenu sukcesu Kaczyńskiego po Smoleńsku.
Taką próbą interpretacji jest podzielenie przez prof. Markowskiego społeczeństwa w PL na dwie klasy:
1. klasę pracowitą, produktywną, nowoczesną i wytwarzającą PKB,
2. klasę „transferową” czyli ludzi korzystających ze wsparcia państwa, którzy bez państwa opiekuńczego by zmarli z głodu, ponieważ nie są „pracowici”, „produktywni”, „nowocześni” i nie wytwarzają PKB tylko bezczelnie zjadają owoce cudzej pracy (klasy 1).
No i wracamy do poetyki klasy pierwszej zasługującej na szacunek, racjonalnej, protestancko produktywnej oraz klasy drugiej roszczeniowej, leniwej, uzależnionej od rent i pomocy społecznej, która jest nieporadna i nie potrafi założyć firmy i potem ze złości wysyła list do Premiera i się samopodpala (szczyt roszczeniowości). No i sprawa jest pozamiatana.
Co ciekawe środowisko GW nie dopuszcza do myśli, że można należeć do klasy średniej, być produktywnym, inteligentnym, pracowitym etc etc i chcieć np. zagłosować na jakąś partię lewicową lub na neoliberalnego populistę (Palikot), zamiast głosować na Platformę Umiarkowanego i Racjonalnego Postępu. Ciekawe, dlaczego tego nie potrafią zrozumieć i czują się w obowiązku stosować cenzurę i wykluczane ze wspólnoty wobec środowiska KP?
-
nameste :
A jak sądzisz, co i w jakich warunkach może odbetonować.
Wiesz, to mogą w pewnej mierze zrobić duże podmioty np. koncern prasowy. Do tego jako dialektyk nieuleczalny i mambo‐jambo miłośnik Prigogine czekałbym na momenty przesilenia, gdzie łatwiej konsensus rozbujać. Moje frustracje związane z GW, co widać w zawartości mojego bloga (momentami wygląda jak GW Watch) wynikają z faktu, iż gdyby zamiast histeryzować przed Kaczyńskim lobbowano za Zielonymi mocno w poprzednich wyborach to może by się coś lekko zmieniło. Ale GW tak się boi lewicy, że pewnie to płonne nadzieje.
A tak jak pisał janekkr, to pewnie wojna klas, kryzys to odbetonują, ale się tego boję, bo główni gracze w ogóle są na to nieprzygotowani. A strach nie jest dobrym doradcą. Wolałbym, abyśmy mogli mieć jakieś zarodki ruchu, partii? na której coś można w razie kryzysu budować, na razie ciężko, szczególnie że emigracja odsysa sensownych ludzi, którym się Polska nie podoba.
-
fronesis :
Moje frustracje związane z GW, co widać w zawartości mojego bloga (momentami wygląda jak GW Watch) wynikają z faktu, iż gdyby zamiast histeryzować przed Kaczyńskim lobbowano za Zielonymi mocno w poprzednich wyborach to możeby się coś lekko zmieniło.
Jakim cudem Gadomski, Michnik, Orliński, Kurski i Beylin mieliby lobbować za Szwedem, Legierskim, Grzybek? To jest zadanie niewykonalne!
Ja bym raczej wolał pracę u podstaw tłumaczącą upadek neoliberalnego pierdololo o deregulacji‐prywatyzacji‐niskich podatkach. W GW próbuje to robić Leszczyński, ale zawsze wyskakuje wtedy Gadomski z „niskie podatki tworzą miejsca pracy” (ciekawe gdzie?) oraz reszta neoliberalnych neofitów, którzy wierzą, że najlepszy model gospodarczy wymyślił Reagan i Thatcher, tacy jak Markowski.
Niestety klasa średnia w Polsce niczego nie rozumie ze światowego kryzysu i święcie wierzy w bajki o „300 mld złotych”, które spowodują, że będziemy drugim RFN, jeśli tylko zagłodzimy te 2 mln osób na samym dole drabiny społecznej. Paradoksalnie Boni, a za nim Tusk zaczęli już kumać o co chodzi, ale nie potrafią tego wytłumaczyć wyborcom. Dlatego ciągle bajdurzymy o podatku liniowym 18% lub 19%, co jest poronionym pomysłem. I co ciekawe prosto z mostu piszą o tym w KP...
-
ERRATA:
Ciekawe, dlaczego tego nie potrafią zrozumieć i czują się w obowiązku próbować zastosować cenzurę i wykluczanie ze wspólnoty wobec środowiska KP?
-
Nameste:
OK. Wycofuje się i napiszę o co mi chodziło od nowa:
Środowisko GW próbuje w imię „obrony demokracji” przed populistami wykluczyć środowisko KP ze wspólnoty obywateli racjonalnych, odpowiedzialnych za państwo i dojrzałych (obywatelsko, emocjonalnie, patriotycznie?).
Sprawia to wrażenie wypełniania hasła Waldemara Kuczyńskiego o „ograniczaniu krytyki wobec rządu w obliczu zagrożenia powrotem do władzy PiS”. Jest to dziwna odmiana dwójmyślenia pt. rząd PO stosuje podobne populistyczne i niezbyt demokratyczne praktyki (np. wrzutka Rockiego o dostępie do informacji publicznej), ale to nie ma większego znaczenia skoro PiS może uzyskać 35% głosów „ciemnego ludu” i razem z PSL i/lub SLD stworzyć rząd. W obliczu zagrożenia ze strony „ciemnego ludu” należy jednoznacznie potępić PiS oraz „użytecznych idiotów” z KP.
Magiczna etykieta „zwolenników PiS” miała chyba zamknąć usta Sutowskiemu, Gduli i Sierakowskiemu, albo stworzyć z nich „ludzi niepoważnych”, których racjonalny obywatel nie powinien słuchać, tak samo jak „szaleńców” z Gazety Polskiej. O to mi chodziło kiedy mówiłem o „cenzurze”. Chodziło o autocenzurę myślenia...
-
Sergio :
ERRATA:
Ciekawe, dlaczego tego nie potrafią zrozumieć i czują się w obowiązku próbować zastosować cenzurę i wykluczanie ze wspólnoty wobec środowiska KP?
Skąd przeświadczenie, że nie mogą? Istnieje jeszcze wariant, że mogą, rozumieją i mimo to „czynią jak czynią”.
Może się to brać – co wydaje się być prawdopodobne – z panujących na wyższych piętrach budynku na Czerskiej mieszaniny wiary i strachu. Strachu przed (dla nich wyobrażalnym) scenariuszem późnej Republiki Weimarskiej (gdyby wszyscy wystąpili przeciw złu, zamiast się żreć o to, kto jest słuszniej postępowy itd.) i wiary, że w obecne „status quo” jest wartością, której trzeba bronić za wszelką cenę, bo, no właśnie, wszystko inne oznacza destabilizację i toruje drogę złu.
Istebliszment – niezależnie od tego, jak się (w sensie spektrum politycznego) mieni i sam postrzega – zawsze się boi zmian, bo te implikują, że może on przestać być istebilszmentem. Co jest straszne i sprzeczne z wiarą w swoje dobro, piękno i misję ojców założycieli, którzy chcieli dobrze i których niegłoszonym, ale konsekwentnie wyznawanym mottem niezmiennie było „mniejsze zło dla innych, całkiem dobrze dla nas”. Trudno się zatem dziwić, że retoryka dostosowywana jest do powyższego dogmatu, a mikroskop nagle powiększa.
-
nameste :
Mieszczańskie centrum orzeka, co jest racjonalne, a co się – poprzez akt bezprzykładnego nieposłuszeństwa Rozumowi – z własnej woli, z głupoty, z szaleństwa, temu racjonalizmowi sprzeciwia
Doskonale rozumiem, dlaczego ten dyktat (uzurpacja) racjonalności Cię męczy i rodzi bunt. Tylko co jest alternatywą? Sam nie znoszę frazy „ciemny lud” i nie uważam, że ludzie są – w znacznej swej części – głupi w sposób nieunikniony. Spotykam się z bardzo różnymi przypadkami, doprawdy niezależnie od tego, jaka to klasa (wśród znanych mi robotników są sensowni, ogarnięci ludzie, choc oczywiście nie tylko). Znam tez ludzi doskonale sobie (finansowo) radzących, z którymi naprawdę nie mam o czym rozmawiać. Więc mem o Polsce zaradnej i niezaradnej jako osi podziału politycznego uważam za fałszywy. Również ten o ‘Polsce transferowej’ – kilkoro moich znajomych wzięło sute dotacje unijne (i bardzo dobrze, jestem za, podobnie jak za zasiłkami rodzinnymi czy pielęgnacyjnymi). Gadomszczyzna dzieli Polaków na Polskę A i B traktując tę drugą w wyraźnie pogardliwy sposób. I ludzie to czują, i reagują jak potrafią (a zazwyczaj potrafią się co najwyżej obrazić). Stąd za zasadniczą kwestię uważam sprawę godności – co zrobić, by ludzie, którzy są w stanie jako‐tako ogarnąć kraj ekonomicznie, mieli podstawową empatię ludzko‐społeczną, zrozumienie dla Zenona Benona Z Mycisk (sorry, NMSP), ale i dla sceny LGBT, samotnych matek etc. Bo ludzie, którzy się realiami ekonomicznymi nie przejmują (bo nie maja o nich absolutnie żadnego pojęcia) tę jedną rzecz robią dobrze – mówią o godności, zarówno konkretnych ludzi, jak i tej społecznej i narodowej. Otulają obolałych i krzepią.
Jeśli mam żal do Wyborczej, to przede wszystkim o to. Czytając ją wyczuwam niemal bezwarunkowy entuzjazm dla obecnej Wspanialej Rzeczywistości.
-
fronesis :
GW tak się boi lewicy, że pewnie to płonne nadzieje.
Lewica to pojęcie względne. Z punktu widzenia salnu24 czy Gazety Polskiej jestem nie tylko lewicą, ale wręcz lewakiem, a takiej lewicy, jak Ty też się boję.
jak pisał janekkr, to pewnie wojna klas, kryzys to odbetonują,
Nikak niet, pisałem o wojnie, nie o wojnie klas. Ta ostatnia to metafora równie głupia i szkodliwa, jak wojna z terroryzmem.
zamiast histeryzować przed Kaczyńskim lobbowano za Zielonymi mocno w poprzednich wyborach
Za Zielonymi z ich fobią antyatomową? Słuchałem rozmowy z Legierskim w tokfm. Na wiele pytań odpowiadał – i słusznie – „nie znam się”. A dla energetyki jądrowej miał jedno krótkie nie, chociaż ewidentnie też się nie zna.
Sergio :
Niestety klasa średnia w Polsce niczego nie rozumie ze światowego kryzysu i święcie wierzy w bajki o „300 mld złotych”, które spowodują, że będziemy drugim RFN, jeśli tylko zagłodzimy te 2 mln osób na samym dole drabiny społecznej.
To BARDZO poważne oskarżenie. Cytat proszę, kto konkretnie głosi takie brednie, a kto w nie wierzy.
-
janekr :
a Zielonymi z ich fobią antyatomową? Słuchałem rozmowy z Legierskim w tokfm. Na wiele pytań odpowiadał — i słusznie — „nie znam się”. A dla energetyki jądrowej miał jedno krótkie nie, chociaż ewidentnie też się nie zna.
Ale przecież nikt Ci nie zmusza Cię do lubienia ich „z całym dobrodziejstwem inwentarz”, takie słowo pluralizm? zniesienie dwupartyjnego układu? to o to chodzi.
A nie musisz się mnie bać, jestem porzadnym ewolucyjnym, nie rewolucyjnym republikańskim z nastawienia socjalistą, uznaję wartość „wolnej” wymiany rynkowej i handlu (coś jak Braudel na ten przykład).
-
fronesis :
zniesienie dwupartyjnego układu?
...nie jest wartością samą w sobie, tylko środkiem do pewnego celu.
nie musisz sie mnie bać
Każdy tak mówi na początku.
A ja wiem, że chcesz mnie pozbawić Murzynka Bambi, co w Afryce mieszka, trudno i darmo jest nasz koleżka.
-
janekr :
Każdy tak mówi na początku.
A ja wiem, że chcesz mnie pozbawić Murzynka Bambi, co w Afryce mieszka, trudno i darmo jest nasz koleżka.przeciez to dziś jest głupi wierszyk i powinien mieć tylko wartość historyczną, jako świadectwo pewnej epoki.
nie jest wartością samą w sobie, tylko środkiem do pewnego celu
Na tym etapie to już było by coś, pozwoliłoby na ćwiczenie mechanizmów meta‐polityki, meta‐racjonalności, na wykształcanie samej zdolności zarządzania pluralizmem.
-
sheik.yerbouti :
Sam nie znoszę frazy „ciemny lud” i nie uważam, że ludzie są — w znacznej swej części — głupi w sposób nieunikniony
Ja też nie, ale ja bardzo lubię metaforę popularną w czasach sprzed rozpadu #ttdkn – czyli metaforę Otchłani. To idzie w poprzek podziałów „zaradni/niezaradni”, bo oczywiście także wśród prezesów znajdziemy np. entuzjastów altmedu. Są ludzie, którzy fundamentalnie nie rozumieją pewnych procesów społecznych (np.: „na czym polega testowanie nowego leku”, „jak się buduje autostradę”, „czym się różni prawo cywilne od prawa karnego”). Otchłań to nie tyle samo nierozumienie, co agresywna odmowa wytłumaczenia („nie będziecie mi tu wciskać tych kłamstw Big Pharma”).
Dlatego tak ciekawym kryterium jest wiara w teorie spiskowe. Są ludzie, którzy dają sobie wytłumaczyć, dlaczego z tymi chemtrailsami to chyba jednak ściema – i są ludzie, którzy im bardziej im tłumaczysz, otorbielają się. Tak się pechowo złożyło, że podziały polityczne w Polsce trochę ułożyły się wzdłuż tej osi, tzn. jedna licząca się partia postanowiła zagospodarować całą Otchłań, od chemtrailsów po bomby termobaryczne. Podział nie jest oczywiście stuprocentowy, ale korelacja jest bardzo silna.
I tera: wydaje mi się, że hasło „w myśl bycia z ludem, zanurzmy się w Otchłani zamiast upierać się przy swojej mieszczańskiej racjonalności” – a to hasło często widzę wśród moich ulubionych autorów „Krytyki Politycznej” – prowadzi w straszliwie błędnym kierunku. Walka z Otchłanią powinna być priorytetem, nawet jeśli to oznacza, że Zenonowi Benonowi będziemy burzyć jakieś jego ulubione ludowe teoryjki, że kompakt pod lusterkiem wstecznym pokonuje policyjny radar.
-
wo :
Są ludzie, którzy fundamentalnie nie rozumieją pewnych procesów społecznych (np.: „na czym polega testowanie nowego leku”, „jak się buduje autostradę”, „czym się różni prawo cywilne od prawa karnego”).
Jakże Ci się to wszystko ładnie i gładko układa w całość pożądaną z punktu widzenia. Pomijając już fakt nowatorskiego spojrzenia na procesy społeczne(!) zaryzykuję twierdzenie, że kładziesz efektowny fundament z tektury pod dalszy ciąg wywodu. Zazdroszczę Ci wiedzy i pewności siebie przy określaniu granic otchłani. Ja, po tym jak Big Pharma finansowała mnie i moje badania przez lat 10 – nadal fundamentalnie nie rozumiem na czym polega testowanie nowego leku. Przedtem, muszę przyznać, rozumiałem więcej. Nie rozumiem nawet dlaczego nowy lek musi zastąpić stary lek, którego jedyną wadą było, że kończył mu się dwunastoletni okres patentowej ochrony before medicament goes generic. Wielu rzeczy nie rozumiem i nie jestem gotów rozumieć tak, jak mi to prawią wyznawcy wolnego rynku i ich akolici. Jak łatwo sobie definiujesz tych łatwych do upolowania Zenonów Benonów z całkowitym pominięciem roli tych, którzy kierując się głównie chciwością zapominają o swojej współodpowiedzialności za to, że ZB to często nie tylko oporny wsiowy głupek, lecz przede wszystkim pozbawiona szans ofiara procesów, których nie ogarnia, ofiara która ucieka w irracjonalność, bo nie potrafi sobie stworzyć sama racjonalnej alternatywy.
I w ten sposób znów wracamy w sposób nieunikniony do kilku kluczowych słów: arogancji, braku społecznej empatii i oświeconego cynizmu w imię zachowania wygodnego dla cynika status quo.
-
telemach :
Nie rozumiem nawet dlaczego nowy lek musi zastąpić stary lek, którego jedyną wadą było, że kończył mu się dwunastoletni okres patentowej ochrony
Piszesz, że nie, ale oczywiście rozumiesz to doskonale. A że się przeciw temu buntujesz – cóż, to w zasadzie świadczy o twojej przyzwoitości.
ZB to często nie tylko oporny wsiowy głupek, lecz przede wszystkim pozbawiona szans ofiara procesów, których nie ogarnia, ofiara która ucieka w irracjonalność, bo nie potrafi sobie stworzyć sama racjonalnej alternatywy.
Świat jest potwornie złożony i nikt nie jest w stanie ogarnąć go w całości (choć Leibniz miał tu ciekawy pomysł). Ale można rozpoznać główne prądy, narracje, ciągi przyczynowo‐skutkowe. Problem w tym, że wielu ludzi skłania się raczej ku opcji Żydzi rzondzom światem niż ku niestety ludzie, którzy pożyczają nam te pieniądze, chcą na tym zarobić – a musimy pożyczać, bo budżet się nijak nie chce domknąć. Nie tylko nie wiem, co zrobić, by ZB przestał być ofiarą, ale nie wiem, jak go namówić do zrozumienia o co w tym wszystkim (przede wszystkim) chodzi.
-
sheik.yerbouti :
Nie tylko nie wiem, co zrobić, by ZB przestał być ofiarą, ale nie wiem, jak go namówić do zrozumienia o co w tym wszystkim (przede wszystkim) chodzi.
Też nie wiem. Ale przypuszczam, że programowa stygmatyzacja polegająca na wyszydzaniu jego głupoty połączona z wymachiwaniem mu przed nosem właściwymi gadżetami, napędem na cztery koła, siedliskiem w osiedlu chronionym i kaszmirową marynarką, nie zastąpi refleksji dotyczącej tego, skąd się on bierze i dlaczego jest taki, jaki jest. ZB nie jest fenomenem natury, lecz (w znacznej części) produktem systemu charakteryzującego się określonymi stosunkami własnościowymi, określonymi priorytetami, określonymi wydatkami na oświatę i kulturę, określonym sposobem pojmowania umowy społecznej i odpowiedzialności za całość.
Nie, żebym nie lubił szydzić. Zdaje mi się jednak, że na prawo do szyderstwa trzeba sobie zasłużyć uprzednim empatycznym pochyleniem się nad. Lub przynajmniej próbą takiego.
-
A ja się tak swoją drogą zastanawiam, dlaczego w niektórych krajach udaje się utrzymać irracjonalny gniew na system oraz klasy panujące w bezpiecznych dla demokracji partiach populistycznych (np. Niemcy, Finlandia, Szwecja, Norwegia, Francja), albo całkowicie zamknąć w granicach politycznego folkloru (np. Hiszpania). Natomiast w takiej Polsce lub Republice Węgierskiej prawicowi populiści przejmują władzę, by rozdzielić najbogatszych niskimi podatkami. Być może okres narzuconego przemocą socjalizmu wytworzył klasę społeczną z kompleksem Boga tzw. inteligencję, która uważa, że powinna sterować procesem myślenia „głupiego ludu”, który nie wie czy wybrać PO, czy PiS.
W każdym razie cała „inteligencja” zamiast podjąć się wysiłku uświadomienia klasom niższym ich partykularnych interesów (niskie podatki Zyty Gilowskiej akurat nie są), to uprawia rytualne straszenie „czystym złem”, by przy okazji móc przeforsować bez sprzeciwu biednych państwo neoliberalne z marzeń Gadomskiego lub Korwina Mikke.
Wszystko to robią oczywiście w ramach bezinteresownej racjonalności i w trosce o dobro całego społeczeństwa oraz „ładu demokratycznego”. Niestety „ciemny lud” coraz mniej chętnie to kupuje i zaczyna wybierać pseudobuntowników w stylu Palikota (który ma takie poglądy na gospodarkę jak Gilowska i Gadomski). Czyli znowu lud daje się zrobić w jajo z powodu braku przyzwoitej lewicy na scenie politycznej.
89 comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2011/10/zal-w-pl/trackback/