Kiedy się komuś mówi (zwykle znienacka) „chłopie...”, to redukuje się ktosia do gatunkowowego mianownika. (Mentalna kamera robi zoom‐out, spośród traw sawanny wychylają się głowy węszących ewopsycholi, słychać szczęk zatrzaskujacych się zamków odwiecznego porządku.) Chłopie, aleś walnął! albo: Miałeś szczęście, chłopie. Coś jak poklepanie po ramieniu, podszyte kiplingowskim „jesteśmy jednej krwi” (więc mogę ci, chłopie, coś – szczerze – powiedzieć w imieniu całego gatunku). To działa również wtedy, gdy mówiącą „chłopie” jest kobieta. W odróżnieniu od bardziej solidarystycznego (wyłącznie męskiego) „bracie”, które jednak nie wnosi tu żadnej nowej jakości: treść pozostaje ta sama.
Zupełnie inaczej jest z „siostro” (pomijam użycia specyficzne – medyczne, tak jak wyżej domyślnie pominąłem rolnicze).
„Siostro” mówi się nieco przeciągle, mentalna kamera przełącza się w tryb thriller obyczajowy. Kiedy mężczyzna (znienacka) zwraca się do kobiety „siostro...”, znaczy to: „ej ty, nie jesteś dla mnie obiektemseksualnym”. (Ewopsychole zwieszają się, ożywieni, z gałęzi.) Znaczy to: nie licz na żadne damskomęskie przywileje, w ludzkiej (siostro) rodzinie jest tak, że jak zechcę, to ci zaraz przywalę. Kryminały noir skwapliwie potwierdzają tę intuicję.
Musiałbym się zastanowić, czemu uznałem, że takim wstępem poprzedzę sobie poniższy wiersz Izabeli Kawczyńskiej:
Łatwo jest sypiać
łatwo jest sypiać z idiotami i prorokami, synami idiotów,
jedni i drudzy jednako systematycznie sprawdzają, czy istnieję,
namacalnie, z bardzo bliska, wbrew zwierzęcym przeczuciom,
wbrew katastrofalnym znakom na niebie i ziemi, na podłodze
albo w łóżku jedni i drudzy wczołgują się we mnie, niekiedy
wjeżdżają triumfalną kwadrygą w ruchomych piaskach
wzburzonej pościeli, w pościeli ruchliwej opuszkami palców
jak stonka obłażą z rzadka niespokojnie, rozkład dnia sprawdzają,
a sprawdziwszy ranią, rany pielęgnują zaślinionym ostrzem,
wpełzają pod język, pod językiem siedzą, w ucho wsiąkają
śliskimi szeptami, skuleni jak embrion w uchu pozostają
i krzyczą, i krzyczą donośnie jednako, chociaż nie mają
nic do powiedzenia
[z tomu Luna i pies. Solarna soldateska (2008)]
-
Ekhm...100% racji, Panie Redaktorze! Zbyt głośne milczenie postkoitalne.
-
nameste :
[z tomu Luna i pies. Solidarna soldateska (2008)]
A nie: Solarna?
-
Reszta wierszy też tak dobra?
Ewopsychol, zwiesiwszy się z gałęzi.
7 comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2010/08/miec-do-powiedzenia/trackback/