objektivismus impromptu

Z Helikoptera wiersz Anny Matysiak.

objektivismus impromptu

oczywiście jest w tym jakaś gęsta rozpacz,
wizg teraźniejszości, obróbka łamaniem.
jaką masz dziś rozdzielczość, co włożysz na bagnet,
jak osiągasz stabilność, a może kręcisz z ręki?
popić dużą ilością.
dźwig zagląda do okna.
długie ramię. kropka

To byłby świetny przykład na semestralne seminarium w sprawie „tytuł jako pomoc w istnieniu sensu wiersza” czy (dla zaawansowanych) „...jako pomoc w sensie istnienia wiersza”. Poza tym że lubię, gdy ktoś zwraca uwagę na stanowiącą moc kropki, tu dzieją się aż trzy plany (horyzontalnie), a tytuł wyciąga je w mnogość znaczących rekombinacji. „Obróbka łamaniem” choćby: łamanie Kołem Wiedeńskim. Sontagowska synteza, choroby i fotografii. Z idiomatyki tej ostatniej do czysta umyte wyrazy, które świetnie (wydajnie) pracują w nieswojej domenie, choć, po prawdzie, nie wiadomo; „spojrzenie stwarzajace” to, co oglądane, znamy (działa), ale i patrzenie stwarza (patrzącą); oto ruch podmiotu czy może objektu. I, jak mówią kiperzy (popić), niełagodny długi finisz w kwestii ontologii stojącej na Obserwatorze. Około 36 wyrazów [*], na które chciałoby się odpowiedzieć: „cześć, siostro”.


PRZYPISY

[*] bo nie wiadomo, jak liczyć spójniki

  1. kwik’s avatar

    Lepiej późno niż wcale. „Kręcisz” jednak wyraźnie wskazuje na film, nie fotografię. A kręcić dziś z ręki stabilnie każdy może, bo są w dość przystępnej cenie gimbale, pewnie spopularyzowane przez drony. Nie wiem kiedy to było pisane, ale dziś zostaje z tego tylko gęsta rozpacz i dźwig zaglądający do okna.

  2. nameste’s avatar

    kwik :

    Lepiej późno niż wcale.

    Jasne, że lepiej. Możemy się (jak zwykle, zwyczajowo) poniezgadzać #smile.

    jaką masz dziś rozdzielczość, co włożysz na bagnet,
    jak osiągasz stabilność, a może kręcisz z ręki?

    To te, jak pisałem, „wyrazy, które świetnie (wydajnie) pracują w nieswojej domenie”, domenie normy zdrowia (przypominam definicję: idzie o „dobrostan”), chwiejnej, badanej (w introspekcji lub dialogu) z dnia na dzień. „Jak się dziś czujesz” zostaje podstawione przez „jaką masz dziś rozdzielczość” – „masz”, a nie „używasz”. Tę metaforę zdążyła już pożreć reklama: w filmikach zalecających stosowanie rutinoscorbinu (itp.) występuje postać rozmazana lub rozpikselowana, w słabej antyrealistycznej „rozdzielczości” – „wyglądasz niewyraźnie”, mówi głos z offu, kup to‐a‐to, pomoże.

    Wszystkie cztery człony dają się tak odczytać. Nawet bagnet, w fotografii typ uchwytu pośredniczącego między aparatem a obiektywem (pierścieniem pośrednim etc.), tu się metaforyzuje jako „nośnik uzbrojenia” – powiedzmy uzbrojenia [w jakieś środki] osoby, tak by potrafiła stawić czoło wyzwaniom świata (lub: fotografii). „Stabilność” objaśnia się sama przez się. „Kręcenie z ręki” jest względnie oczywistym dopowiedzeniem (fotograficznej) stabilności.

    Wydaje mi się jednak, kwiku, że zbyt wielką wagę przywiązujesz do podpowiadanego przez kontekst dosłownego znaczenia. Że jak kręci, to film, nie foto. Wyobrażam sobie, że dałoby się użyć też zwrotu „a może cykasz z ręki”, w sensie: bez statywu (lub innej stabilizacji). Cykanie (trzask migawki) odsunęłoby podejrzenie, że problemem czy jego rozwiązaniem jest finansowa dostepność gimbali dla urządzeń wideo. I ma także drugie (a o drugie właśnie chodzi) znaczenie: „nie cykać się” = „nie bać”. Ale „kręcenie” (=„oszukiwanie”) jest mocniejsze. Oszukam naturę (chorobę)? uda mi się „z ręki”? jak komuś zdrowemu?

    Wiersz chyba wątpi. Treść cytowanych dwóch wersów to gorzka pigułka, którą...

    popić dużą ilością.

    ...i tyle tu terapii.

    Od poczatkowego zreferowania stanu/nastroju (rozpacz, wizg, łamanie), które ma dodatkową warstwę (por. tytuł) sięgającą sensami w możliwość (konieczność?) obiektywnego postrzegania rzeczywistości (jak procesu, hałaśliwego i dojmującego, „łamiącego” podmiot) czy samopostrzegania, przez konkretyzację problemu („widzenie” vs. „choroba”) do pytania o panaceum zewnętrzne, które, kto wie, może istnieje. No i pojawia się mocno zewnętrzne (lecz niedostępne, bo za oknem) klasyczne panaceum Archimedesowskie: dźwignia. „Dajcie mi punkt podparcia, a podniosę Ziemię”. Długie ramię dźwigu niby jest, ale z punktem podparcia kłopot. Jedyny pod ręką to finalna, kończąca sprawę kropka. Obiektywne (dźwig) tylko zagląda przez okno, jak dla mnie – jakby szyderczo – równie dobrze mogłoby nie istnieć.

    dziś zostaje z tego tylko gęsta rozpacz i dźwig zaglądający do okna

    No więc starałem się pokazać, że nie tylko. Twoje pierwsze „dziś” („dziś z ręki każdy może”) jest technologiczne i hm, cywilizacyjne. A wiersz siedzi w rzeczywistości jednostkowej, po to się pisze wiersze.

  3. kwik’s avatar

    Tak, widziałem tę reklamę. Nie oglądam już reklam.

    „Jaką masz dziś rozdzielczość” to jednak myślę „jaką ustawiłaś dziś rozdzielczość” tylko bezpłciowe, dalej autorka też dba o to żeby samców nie alienować. Więc to nie pytanie o samopoczucie, zresztą nie ma co się roztkliwiać nad sobą bo trzeba szybko podjąć kolejne decyzje, jaki obiektyw itd. Tylko że już nie trzeba wymieniać obiektów bo można mieć uniwersalny zoom np. 18–135mm.

    Wiersz jest ok, raczej dałem upust nostalgii.

  4. kwik’s avatar

    Obiektywów.

  5. nameste’s avatar

    kwik :

    Wiersz jest ok

    No, jest. Dzięki za odzew.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *