Anatol Stern, poniższy wierszyk według pierwodruku w Nieśmiertelnym tomie futuryz (1921) cytuję za numerem Wieś pisma „Autoportret”, z tekstu Beaty Śniecikowskiej Futuryzje – folkloryzje, czyli awangardyści na wsi. Nigdy nie wiesz gdzie co spotkasz.
nimfy
budzo się czerwone i młode baby
i wyciongajom nogi z pod pieżyny
czymprendzej sobie myją gemby aby!
baby mogły bąkać że som dziewczyny
wabio balwieża baby oblane ponsem
i muwio my sie boim czy nuż nas nie potnie
a na to balwież szczerzący plomby złotne
ja gole baby tylko swym blondynnym wąsem
baby zestrahały się aż po kolana
uciekajo wpadła do rzeki ich tłuszcza
baba babie naga siada na barana
baba nie słaba! łba baby nie puszcza
balwież je gania! ten kosmaty satyr!
a baby kryjo się za baobabami
kużda trzyma w rence nabżmiały balonik
i śmieje się do balwieża białemi zembami
palcem pokazuje mu na kwietnom górę
swego brzucha to wcale nie je chorobo
z tego bendzie prendko małe tłuste bobo
karmić z cycek tszeba bendzie kture
złapana przez balwieża te małpe
wraca potem na wieś śrud babiego lata
baba dźwigana dzierży go za łape
i woła
cha cha ta cha ta brzu cha ta
no comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2013/03/baby-klasyka/trackback/