osieroceni

Lektura tekstów z dwutygodnika.com jest jak jedzenie (nieistniejącego) sera ewenementalera, w którym miąższem są ciekawie ułożone dziury, wiązane raz na dwa tygodnie rozmaitymi serowymi masami, zabarwionymi wspólnie kolejną substancją z półki „przyprawa powinność”.

ser ewenementaler

Internetowy serwis, choć finansowany przez państwowy Narodowy Instytut Audiowizualny, siedzi jednak w komercyjnej domenie .com. Sam NInA ma w misji audiowizual, ale gros materiałów w dwutygodniku to teksty po równo niby rozłożone w szufladach kultury, jednak z wyraźną przewagą literatury. Zdumiewa – po namyśle – zestaw ludzi dwutygodnika, okołotrzydziestolatków świetnie w większej części ustawionych gdzie indziej, tak jakby robienie tego serwisu/pisma internetowego stanowiło dla nich rodzaj misyjnego (?) hobby. No i ostatni ewenement: impreza sieciowa, w której komentarzy komcionautów jest co kot napłakał, choć mechanizm komentowania podsuwa usłużne okienka. Prawdę mówiąc, choć zaglądam do dwutygodnika regularnie i od lat, sam też nigdy nie musiałem opierać się pokusie „a weź skomentuj” (no ale u mnie to pokusa w ogóle coraz rzadsza).

arka

Po tekstach sądząc, jest to trochę impreza środowiskowa, trochę mająca charakter ukrytego programu stypendialnego (podobno płacą za artykuły), a trochę – charakter ocaleńczej arki, na której wyselekcjonowane zwierzęta (ginących gatunków) mają dożeglować do – no tak, coraz bardziej okrytego mgłą – drugiego brzegu (wokół rozlewa się potop komercji, portalozy, analfabetyzmu, patronatów medialnych i miałkich tekstów o popkulturze, dobieranych pod kątem opłacalności franczyzy i interesów infotainmentu).

Zasadniczo popieram, nawet jeśli zdecydowana większość materiałów mnie lekko nudzi (tak to jest, jak się nie należy do środowisk). Zwłaszcza że – drugą ręką – zawsze chętnie sięgam po teksty pewnych regularnych autorów (Czapliński, Dunin, Szybowicz, jeszcze paru innych), do których grona dołączył ostatnio pą Marcel.

śniadanie...

Cały ten (przydługi) wstęp to jednak tylko przygrywka. Oto bowiem na łamach tej arki pojawiła się (już druga) relacja z imprezy, której sama formuła (znowu: po namyśle) jeży włos. Chodzi o „śniadania prasowe” urządzane po publicznych ważnych/modnych miejscach kultury (galeria Raster, Chłodna 25) dla... dziennikarzy. Głównie. Na co dzień próbujących uprawiać kulturalną niwę w rozmaitych instytucjach, komercyjnych i nie, a od czasu do czasu spotykających się, by pouczestniczyć w debatach na zadany z góry temat.

No i głosy ze spotkania ostatniego (dotyczącego sensu recenzowania, zwłaszcza negatywnego) oraz poprzedniego (dotyczącego wolności krytyki w dzisiejszym na wskroś skomercjalizowanym świecie) układają sie w ten sam wzór.

...mistrzów?

To głosy „osieroconych w kulturze”, przedstawicieli malejącej niszy zawodowców, którym z coraz większym trudem przychodzi odnajdywanie się w warunkach naszego (ale zastrzegam: polskiego; na świecie, co budzi jeszcze nadzieję, bywa nie aż tak źle) wspaniałego neokatoliberalizmu bogorynkowego.

Ale też to są ci sami ludzie, których (no, często nie najgłębsze) recenzje widzimy (jeszcze) na łamach „Wyborczej”, ci sami, którzy (lekko) przynudzają na łamach dwutygodnika, ci sami, którzy wprawdzie dostrzegają godne ciągłego przypominania imprezy z przeszłości:

[...] myślę, że najlepszym czasem były lata 90., kiedy istniały tygodniki takie jak „Ex Libris”, które organizowały wielkie debaty, kiedy czekano na nowe książki i debiuty. Dziś już mało kto czeka.

...ale sami jakoś nie potrafią sprawić, abyśmy z najwyższą niecierpliwością czekali na nowy numer dwutygodnika.com, a gdy chcą wyrazić zabarwioną dyskomfortem (czy nawet bólem) krytykę funkcjonowania kultury w dzisiejszej Polsce, ich nieodparty odruch to sieroce ponarzekanie we własnym gronie.

  1. nameste’s avatar

    Aha, „Ex Libris” nie był tygodnikiem, a (też) dwutygodnikiem.

  2. kwik’s avatar

    Domena .com od dawna nie jest komercyjna tylko maksymalnie nijaka, podobnie jak .net; angielska wersja dwutygodnika jest na domenie .pl. Może po prostu ktoś inny wcześniej zaklepał dwutygodnik.pl i stąd .com

  3. nameste’s avatar

    @ kwik:

    Fakt, że to dość dawna zaszłość.

  4. fronesis’s avatar

    @nameste

    Choć trochę zbyt barokowe to pożyczę na zajęcia: neokatoliberalizm bogorynkowy.

  5. nameste’s avatar

    fronesis :

    trochę zbyt barokowe

    Można się udławić.

  6. Tomek Grobelski’s avatar

    Branżowe. Jakakolwiek ekskursja w jakimkolwiek dyskursie (portalu, blogasku, nawiązanie czytelne) da podobny efekt. Należy czekać i łowić. Ja nastawiam błystki na poezje, no i różnie to bywa. Podobnie: artpapier.com, literackie.pl, fundacja-karpowicz.org, że zróżnicuje po samych domenach.

    Nie czytam prasy światowej ze względu na neokatoliberalizm, więc tu z nią obcuje? Dzięki za wieści.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *