kąpiele w lucca

Niesamowitość prozy Leopolda Buczkowskiego wie każdy, kto choćby liznął. Po tym pytamy: czemu i jak wolno nadal ugniatać markiza wyszła o piątej na 256 stron. Wydaje się, że chodzi o opór. Z kolei ludzie konsekwentni przerzucają się na wiersze, w poszukiwaniu odpowiedniego stopnia gęstości. Jakże bywają rozczarowani. Czasem nie.

Ten pan przyszedł z panem?, rzekł on patrząc na przyjaciela.

Tak jest, powiedziałem.

A dobrze.

Czy pan chce wielkie mieszkanie?

Ja chcę zobaczyć wielkie, a mój przyjaciel małe.

A dobrze. Czy masz pan dzieci?

Sześcioro.

Właściciel powiada, że dzieci psują podłogi.

A pan też ma dzieci? Ale czy masz pan psów. Nie? A to dobrze.

Sztrabancel jakiś, powiedziałem i uśmiechnęliśmy się. Dla nas piękno musi być dobrem. Wszak wszelkie skutki, w których wyraża się działanie, są prawdziwej sztuce bycia zupełnie obce. Wywołując odpowiednie czynności z przesadą zamieniamy sztukę na życie. Po tych słowach pobiegliśmy do bliskiej stacji kolei południowej. W ten sposób upieczemy dwie pieczenie przy jednym ogniu, gdyż jako dotychczasowi powiernicy tartaku Brzeziny będzie nam w stanie Szwajcaria udzielić wiele nadzwyczaj ważnych wiadomości o zamiarach i o prawdziwym stanie naszego niebezpiecznego konkurenta w tarcicy.

Uratujemy panu córkę, powiedziałem. Muszę jednak zapoznać pana z niektórymi słabymi stronami naszych przyjaciół, byś pan nie miał do mnie urazy lub nie był zadowolony ze swego nabytku. Jest to w każdym razie rzecz podejrzana.

Otóż mamy, rzekł ojciec, znowu rzecz podejrzana.

A cóż pan myślał (udaje). Jakkolwiek smutno jest strzelać dziewczęta, to jednak dobre to do studiowania. Łatwo jest strzelać do dziewcząt, chociaż studium uciążliwe. Niech sobie będzie uciążliwe, wystarczy, że studiujemy. Rozstrzeliwanie prowokuje do studiowania. Studiujemy rozstrzeliwanie. Przypadek dopomoże nam w naszych zamiarach. Na początku wiosny rozpoczynają się roboty, drwale ruszają w las. Tam zarosłe, tu ciernie i powoje, klon, sarna, jeleń, kuna, wrzaski ptaków. Potem zaczyna w wyliczaniu tę zdobycz połykać, do czego potrzebuje zazwyczaj kilka minut czasu. Oto krótkie, ale zupełnie wiarygodne przedstawienie sposobów, jakich użyli, aby dostać się do lasu, co im się istotnie udało, pomimo że zaraz tak policja, jak i wydział tego resortu stanowczo się temu sprzeciwiali. Do roboty, proszę panów! 

Właściciel sklepu z siekierami rzucił swemu rodakowi znaczące spojrzenie i z tą dziwną, im tylko właściwą zręcznością porozumieli się na migi. W ten sposób starszy majster zawiadomił, że siekiery zdrożały od wczorajszego dnia. Płatniczy wyszedł z małego pokoiku, w którym znajdował się bufet, i skinął na leśniczego, żeby bez żenady czy obawy wyszedł za nim. Przed budynkiem stało około trzydziestu rębaczy. 

Do roboty, kawaleria!

Narady nad tym wszystkim nie trwały długo, gdyż dopiero co coś, ktoś kilka słów powiedział i małymi grupkami rozeszli się po lesie. Nasze zaś schronienie, którego istnienia policja może się już domyślała, ale żadnych nie miała bliższych o nim szczegółów, ukryte było w przylasku. Śmiejecie się teraz. Nie zaprzeczajcie! Zapytuję przeto, dlaczego teraz, kiedy Hitler nie żyje? Czy nie możecie nieco złagodzić jaskrawej barwy etykiety, która pozbawia was szacunku miłego towarzystwa i naraża na mnóstwo różnych przykrości? Co, dlaczego? A Laval i jego banda? Pomyślcie tylko, jakby nas tu szczuto w tym przylasku. Zeszłoby to, oczywiście, na sposoby robienia kariery. Zarzucaliby nam upór w bronieniu, bądź co bądź, wyraźnych przekonań. To prawda, że uciekliśmy się do, do Hegla, do Montaigne'a, wymienili Katona, Regulusa, Scypiona, Pliniusza. I nie frazesami, spokojnie, bez zuchwałego naruszania ładu. Mielibyśmy narażać własną naszą przyszłość? Stanęliśmy w obronie umiarkowania i kompromisu. Żadna idea nie wynagrodzi zuchwałego naruszenia spokoju życiowej łodzi. Każde społeczeństwo wymaga etykiety, to może być jakaś etykieta, ale musi być, ponieważ tego wymaga. W tych parlamentarnych rozmowach chodziło administracji o dymisję, o niebywanie w salonach, albo, co najmniej, nieprzeniesienie do innego klimatu. Wiele właściwości fizycznych i spraw fizjologicznych ustroju pozostaje w zależności współrzędnej i zmiana jednej sprawy oddziałuje na inną, wywołuje w niej, mniej więcej, głębokie przeobrażenia, których nie można żadnym sposobem zatrzeć. A więc rozbierajcie wpływ całego otoczenia kosmicznego, krzyknęliśmy w te krzaki dla odświeżenia starej prawdy. Może któryś ma opinię dobrego muzyka... Chodziło 0 to tylko, aby przeskoczyć te kilka metrów do rzeczki. Wszędzie, powiada Heine, gdzie wielka jaka dusza wciela swe myśli, wszędzie tam znajduje się Golgota. Wycieczki w okolice miasta robił i Kościuszko, konno, bez towarzystwa, a nie wybierał szos, lecz samotne drożyny po polach, po lasach, wyszukując ubogie chaty. Woził ze sobą zawsze kilka butelek wina dobrego, które zwykł był dawać chorym wieśniaczkom na wzmocnienie. Gens fidelissima! Śmierć Hypatii w Aleksandrii, Piotr Czytelnik zabija ją pałką. Dzieci, widać nauczone, zaśpiewały: już po bitwie, grzebią trupy, żołnierz wraca do chałupy. Zabierzcie sobie, paniczko, te i inne drobiazgi. Składają się one z medalika, zapalniczki „Osram", scyzoryka „Końska głowa", jednej pary onuczek, kupli bez szlufki i przepychacza do cygarniczki, być może wykałaczka dla mniej słabych nerwów. Wszystkie te rzeczy są pani własnością. Mogę pani powiedzieć, że trup męża jej został odszukany z drugiej strony rzeczki. Drobiazgi, które właśnie w tej chwili pani oddajemy, nie zostawiają żadnej wątpliwości, że znaleziony trup, który się w wodzie moczył, jest nie kto inny tylko małżonek pani. Tak brzmi wyrok sądowy i w tych dniach będzie doręczony do urzędu. On był jednak protestantem, niepoprawny protestant! Później bliżej o tym pogadamy. Teraz to już rzecz miejscowej policji.

Gdzie on jest?

On jest ukryty. Parobcy w mgnieniu oka złożyli ciało do trumny i marsz na cmentarz. Żandarmi szli z tyłu. Wychowani scenami teatralnymi, wyobrażamy sobie, że największym zmartwieniem policjantów są dłuższe marsze po wyboistej drodze. Nie, krew nie uderza do głowy, serce nie bije, duch głuchy. Tylko ten porucznik myślał. Wojnę prowadzi bożek Ichneumon z bożkiem Krokodylem, bożek Wilk chciał zjeść bożka Owcę, bożek Ibis chciał połknąć bożka Węża. Kto uznawał Psa, był śmiertelnym wrogiem Wilka, a wyznawcy Byka gardzili tymi, którzy nie jedzą mięsa wołowego. Tak też na niebie, gwiazdy, które w lecie się pokazują, należą do królestwa wyższego, zimowe zaś do niższego. Razem też królestwo tworzą. Letnie gwiazdy światło, urodzaj, aniołów wiedzy dają; gwiazdy zimy długie noce, zimną mgłę i zostały zaliczone do gwiazd ciemności, zniszczenia, śmierci, do aniołów nieświadomości, grzechu i występku. Na władzę letniej półkuli wybraliśmy słońce, gwiazdy zaś białymi aniołami nazwaliśmy. Dobremu bogowi składaliśmy cześć i miłość, i radość. Złego boga czcimy przez obawę i ból. Zły bóg przyjmuje ofiarę z krwi, wilgoci i niemiłej woni. Przypomnijcie sobie Tyfona lub koziołka ofiarnego Mojżesza. Teraz zaś szczęśliwy człowiek wziął średnicę ziemi za skalę i nakreślił śmiałą ręką niezmierzone obwody nieba, potem podniósł się aż do odległości gwiazd i rzucił się w przepaść przestrzeni i czasu. Ponieważ u wszystkich wyższych istot, ludzi i zwierząt, tchnienie życia i ruchu duszą się nazywa i ponieważ zawsze tylko przez porównanie, szczególnie z istotami ludzkimi, się sądzi, więc dano poruszającej przyczynie całego wszechświata nazwę duszy świata. Ta szczęśliwa myśl porucznika ogólnie przyjęta została i niektórzy żandarmi z radością zabrali się do pracy, a więc wzmiankowane w nauce znaki gotyckie zostały na nasze zwykłe pismo odcyfrowane, która to sucha praca przerywana była tu i ówdzie bardzo przyjemnie i pouczająco krytycznymi uwagami. Takim sposobem bardzo szybko minęły dwa dni słoty. 

[Kąpiele w Lucca, PIW 1974, s. 31–35]

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *